Nowe pokolenie bohaterów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Trzy Miotły

3 posters

Go down

Trzy Miotły Empty Trzy Miotły

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lis 28 2010, 18:48

Podobno najlepsza oberża czarodziejów, chętnie uczęszczana nie tylko przez tych, którzy zamieszkują hogwarcki zamek. Według legendy był to dom założyciela wioski, Hengista z Woodcroft. Obecną właścicielką pubu jest Madame Rosemerta. Można tu kupić m.in: kremowe piwo, wodę goździkową, grzany miód z korzeniami, syrop wiśniowy z wodą sodową czy też rum porzeczkowy. Ceny są jednak bardziej wygórowane niż w Świńskim Łbie.


Cennik:

Woda goździkowa - 7 knutów
Sok dyniowy - 15 knutów
Miód pitny - 20 knutów
Grzany miód z korzeniami - 3 sykle 15 knutów
Syrop wiśniowy z wodą sodową - 2 sykle 7 knutów
Piwo kremowe 0.25 l - 2 sykle
Piwo kremowe 0.5 l - 2 sykl 19 knutów
Piwo kremowe 1 l - 3 sykle
Ognista whisky (+17) - 6 sykle 5 knut
Sherry (+17) - 6 sykle 12 knutów
Rum (+17) - 8 sykli 14 knutów
Rum porzeczkowy - 10 sykli
Wódka (+17) - 8 sykli 10 knutów
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 619
Dołaczył : 28/11/2010

Powrót do góry Go down

Trzy Miotły Empty Re: Trzy Miotły

Pisanie by Mirabelle Lelievre Wto Gru 28 2010, 12:08

Święta z pewnością były najbardziej magiczną chwilą nie tylko w świecie mugoli, ale i także czarodziei. Ostentacyjnie ozdobione wszelkie uliczki w Hogsmeade, już nie wspominając o lokalach takich jak herbaciarnia pani Puddifoot, która nie dość, że zawsze przesadzała z ilością wszelkich odmian różu, samych kwiatów róży i falbanek, to w walentynki jeszcze dostrajana fruwającymi amorkami, które nie dość, że wykańczały ten wyjątkowo mdlący efekt wystroju, to w dodatku wręcz przeszkadzały, frustrując klientów swym czasami karygodnym zachowaniem. Mirabelle jeszcze pamiętała czasy, jak uczęszczała do Hogwartu. Pamiętała też dokładnie felerne walentynki, gdy, odznaczając się wyjątkową bezmyślnością, postanowiła w ten mroźny, zimowy dzień udać się do herbaciarni pani Puddifoot. Już pomijając, że jakiekolwiek poruszanie się po lokalu było niemożliwe, a znalezienie wolnego miejsca graniczyło z cudem, to w dodatku wszędzie zakochane pary, przy których samotna Lelievre czuła się co najmniej... skrępowana. W dodatku, gdy po półgodzinnym oczekiwaniu na swoją filiżankę herbaty ją w końcu dostała, nie dane było jej ją wypić – z tego względu, że dwa amory się spotkały, jeden duży, drugi mały, i, jakby nie mając miejsca gdzie indziej, zaczęły szamotać się nad głową francuski. Co więcej, nie dość, że robiąc niemałe widowisko i hałas, przyduszając się własnymi szarfami, to w dodatku wszystkie ich ozdobne strzały wylądowały w filiżance z herbatą Mirabelle. Z pewnością, gdyby była bardziej nieokiełznaną i narwaną osobą – zabiłaby owe amory samym wzrokiem, jednakowoż będąc wzorem wszelkiego spokoju, westchnęła tylko, spoglądając tęsknym wzrokiem na niemal pełną filiżankę, opuściła lokal, bo cóż innego miałaby zrobić?
Dzisiaj podążała tą samą drogą, co niecałe cztery lata temu. Ale kimże teraz była? Na pewno nie tą samą, samotną nastolatką, siedzącą ciągle z nosem w książkach, chodzącą w balerinkach i wysokich skarpetkach, wiążącą niechlujnie włosy gumką. Teraz szła w czółenkach na nie przesadzonych obcasach, w granatowej, eleganckiej sukience przed kolano, owinięta dystyngowanym płaszczem i włosami spiętymi w pedantycznie gładki kok nad karkiem, z nasadzonym nań mały kapelusz, zasłaniający jednakże młodej kobiecie pół twarzy, nie licząc kawałka zarumienionych policzków i ust, pokrytych dokładnie burgundową, matową szminką.
Weszła do lokalu, rzucając przelotne spojrzenie na wszystkie stoliki, w poszukiwaniu wolnego miejsca. Gdy takowe ujrzała, ruszyła spokojnym, subtelnym krokiem w jego stronę, nie zwracając uwagi na zaintrygowane spojrzenia pojedynczych klientów Trzech Mioteł. Usiadła na krześle, przysuwając się do stołu, nie pozbywając się jednakże swego wierzchniego odzienia. Gdy podeszła do niej Madame Rosmerta, uniosła nieco głowę, by móc spojrzeć na twarz kobiety, tym samym odsłaniając dla nań swą twarz.
-Poproszę syrop wiśniowy z wodą sodową – Odparła spokojnie ze swym charakterystycznym, francuskim akcentem, posyłając właścicielce pubu uśmiech. Zdjęła z dłoni skórzane rękawiczki i położyła je na drewnianym stole, składając obok nich swe delikatne dłonie.
Mirabelle Lelievre
Mirabelle Lelievre

Liczba postów : 11
Wiek : 34
Czystość krwi : Czysta
Klasa : szlachta
Dołaczył : 17/12/2010

Powrót do góry Go down

Trzy Miotły Empty Re: Trzy Miotły

Pisanie by Jace Carter Wto Gru 28 2010, 16:33

Tak jak panna Mirabelle źle wspominała walentynki, Jace wręcz przeciwnie. To komercyjne święto nigdy nie należało do jego ulubionych i zapewne nigdy nie będzie. Nie przepadał za sercami, które stanowił cechę charakterystyczną dla walentynek, a tym bardziej durnych sloganów i haseł, milusich poduszek czy małych, przeuroczych białych piesków które lądowały w schronisku zaraz po skończeniu pierwszych urodzin. Wtedy przeważnie nie były już tak rozkoszne, a ludzie, nie widząc z nich żadnego pożytku postanawiali po prostu odjąć sobie z głowy ten jeden, ale dość spory problem. A Jace, po uszy zakochany w zwierzętach (w prawdzie bardziej w tych, które mugole znają tylko z legend) po prostu nie znosił patrzeć, czy nawet myśleć o ich cierpieniu spowodowanym ludzką głupotą. Jednak do Trzech Mioteł nie przyszedł, aby rozmyślać nad bezsensownością niektórych zachowań. Przekroczył próg oberży z zamiarem odpoczęcia po męczącym dniu pracy i wypiciu jednej, lub może dwóch, szklanek Sherry.
Belenus już w drodze do Trzech Mioteł opuścił kieszeń Jace'a, nie mogąc znieść towarzystwa zegarka kieszonkowego, który przy każdym kroku chłopaka obijał się o smoczy łeb. Gad latał wokół głowy swojego opiekuna, od czasu do czasu przypalając mu końcówki włosów. Wiedział, że Jace i tak nie ukarze go za to durne zachowanie. Były puchon miał po prostu za miękkie serce wobec swoich podopiecznych, co nadrabiał zachowaniem wobec ludzi. Ostatnio zdarzało mu się coraz częściej wdawać w konfliktu, których podłoże było tak żałosne, że nawet dzieci z jego powodu nie wdałyby się w kłótnię. Jednak Jace chodził rozdrażniony i nie przejmował się swoim infantylnym zachowaniem. Miał większe problemy na głowie niż praca nad swoim charakterem.
Przekraczając próg Trzech Mioteł fala przyjemnego ciepła uderzyła Jace'a w twarz. Nareszcie, po tak długiej wędrówce w mrozie, mógł poruszyć zmarzniętymi ustami. Zsiniałe mogły równie dobrze być ozdobą twarzy zmarłego. Belenus przysiadł na ramieniu chłopaka jednak niemalże od razu został z niego strącony wraz z grubą warstwą śniegu. Rozdrażniony gad nie omieszkał dmuchnąć strumieniem ognia w stronę brwi swojego opiekuna, jednak Jace'owi udało się w ostatnich chwili zasłonić ręką, skrytą w grubej, wełnianej rękawiczce.
-Durny gad, znowu muszę kupić nowe rękawiczki- warknął poirytowany pod nosem spoglądając na dziurę, którą smok zdołał wypalić w materiale. Skóra, która została odsłonięta, była podrażniona od ognia. Jace, niewiele mogąc zrobić, zdjął po prostu rękawiczki i wcisnął je na samo dno kieszeni. Belenus, uradowany z nowego posłania, zanurkował do jej środka, nie planując w najbliższym czasie opuszczać swojej kryjówki.
Jace zaczął rozglądać się o oberży w poszukiwaniu wolnego miejsca. Rozumiał, że były święta i zarówno mieszkańcy Hogsmeade jak i uczniowie Hogwartu chcieli jakoś zabić nudę, która czekała ich w domu (ewentualnie w dormitorium), jednak to, co działo się w Trzech Miotłach przekraczało ludzkie pojęcie. Nie było ani jednego stolika, przy którym nie siedziałaby chociaż jedna osoba. Przy barze wszystkie miejsca również były pozajmowane, niekiedy nawet przez... ucznia drugiej klasy! Jace mało co nie opuścił oberży, gotując się ze złości, kiedy dostrzegł jedno wolne miejsce naprzeciwko całkiem urodziwej dziewczyny. Na pewno nie była jedną z uczennic Hogwartu. Wyglądała na trzy, może cztery lata młodszą od byłego puchona i właściwie to, jak i jej urocza buźka, zachęciły go do podjęcia ryzyka i... spytania, czy może się dosiąść. Póki co jednak stał jak baran na środku sali. Otrząsnąwszy się nonszalanckim krokiem ruszył w stronę dziewczyny. Z każdym kolejnym krokiem, gdy znajdowała się coraz bliżej, Jace miał wrażenie, że gdzieś już ją widział...
-Zajęte?- spytał, opierając ręce na krześle. Jedna brew minimalnie uniosła się do góry, a Belenus wystawił z zaciekawieniem głowę z kieszeni.
Jace Carter
Jace Carter

Liczba postów : 51
Wiek : 38
Czystość krwi : Czysta
Dołaczył : 27/12/2010

Powrót do góry Go down

Trzy Miotły Empty Re: Trzy Miotły

Pisanie by Mirabelle Lelievre Sro Gru 29 2010, 09:35

Mirabelle kochała zwierzęta. A z pewnością nie wyglądała na osobę, która na widok obślizgłych, łuskowatych roślino-podobnych zwierząt się uśmiecha. Jej wygląd to nic bardziej mylnego. Wyglądała na delikatną, wrażliwą dziewczynę, która na widok myszy skacze po krzesłach i przeraźliwie piszczy. Wystarczyło ją zapytać o wykonywany zawód. A ktoś, kto na co dzień zajmuje się pracą związaną z Opieką Nad Magicznymi Stworzeniami, na pewno nie może się bać tak błahych i pospolitych zwierząt, jak myszy, widząc non-stop jakieś zmutowane hybrydy. Była niezidentyfikowaną miłośniczką zwierząt. A przynajmniej dla tych, którzy jej nie znali.
Świąteczne chwile z pewnością nie były zbyt dobre na uczęszczanie do lokali publicznych w stylu Trzech Mioteł. A czarodzieje, jak na złość, właśnie w święta pchali się do lokali, ażeby rozgrzać przemarznięte organizmy jakimś wysokoprocentowym trunkiem. Chyba nie tylko Mirabelle wiedziała, że to wcale nie rozgrzewa, a sprawia tylko takie wrażenie?
Czekając na swe zamówienie, nie zwracała najmniejszej uwagi na gwar panujący w Trzech Miotłach. Siedziała pedantycznie wyprostowana, z kocim spojrzeniem wbitym w blat starego, drewnianego stołu, penetrując go wręcz wzrokiem. Myślała o przeszłości. O Hogwarcie. Znajdowała się tak niedaleko od niego, mogła wręcz na niego patrzeć, ale nie mogła już tam iść, nie mogła już tam wrócić. Często o tym myślała. Dokładnie pamiętała każdy szczegół w dormitorium Ravenclawu, zastanawiając się, czy przez te kilka lat nie uległ on zmianom. Pamiętała dokładnie tą wyłożoną niebieską wykładziną w gwiazdki podłogę, pamiętała te niesamowite, niebieskie ściany, pamiętała te łóżka z kotarami i nawet ten pedantyczny porządek, który panował w jej części pokoju. Uśmiechnęła się do swych myśli. Dokładnie zagładzona pościel, równo złożona i nakryta niebieską narzutą, poduszka z wyprostowanymi rogami, ani trochę nie pomięta, co wyglądało wręcz niedorzecznie. Na nakastliku leżało tylko kilka osobistych drobiazgów takich jak szczotka czy ułożone kolorystycznie na kupce gumki do włosów. Książki, to była świętość. Wsadzone do szafki, brzegami na zewnątrz, ułożone od najmniejszej do największej. Ciuchy zaś...
Z zamyślenia wyrwało ją ciche chrząknięcie Madame Rosmerty. Nieco zbyt gwałtownie uniosła głowę i uśmiechnęła się w podzięce za przyniesione zamówienie. Wzięła szklankę do ręki, upijając z niej łyk i odstawiła ją na bok, po czym wyciągnęła ze skórzanej torebki kilka listów, których nie zdążyła przed wyjściem do pracy przeczytać. Niemniej jednak zdołała tylko je przeglądnąć, bo zaraz przy jej stole zjawił się wysoki, ciemnowłosy młodzieniec. Uniosła nieco głowę, ściągając chwilę po tym z niej kapelusz i odkładając na bok. Przejechała po nim dość sceptycznym, lodowatym wzrokiem, do chwili, gdy zaczęła go skądś kojarzyć...
- Non, non, bien sûr que non. Zapraszam – Odparła z nikłym, tajemniczym uśmiechem na ustach, zapraszając gestem dłoni wskazującym na krzesło. Przyglądała się dyskretnie, acz uważnie młodzieńcowi, który wyglądał na maksymalnie o cztery lata starszego od Mirabelle, toteż musiała kojarzyć go jeszcze z czasów szkolnych. Jednak, jak na złość, kompletnie nie miała pojęcia, jak może się ciemnowłosy nazywać. A smoka w kieszeni młodzieńca zupełnie nie dostrzegła, co było nadwyraz dziwne.
Mirabelle Lelievre
Mirabelle Lelievre

Liczba postów : 11
Wiek : 34
Czystość krwi : Czysta
Klasa : szlachta
Dołaczył : 17/12/2010

Powrót do góry Go down

Trzy Miotły Empty Re: Trzy Miotły

Pisanie by Jace Carter Czw Gru 30 2010, 18:39

Skoro panna Lelievre darzyła zwierzęta tak głębokim uczuciem, mogła liczyć na specjalne względy u Jace'a. Może, o ile tylko poznają się lepiej, chłopak któregoś dnia porwie ją ze sobą do swojej pracy i pokaże jej najciekawsze z osobników. Ale póki co nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Przecież póki co ich rozmowa, o ile tak w ogóle można było ją nazwać, kręciła się wokół wolnego miejsca przy stoliku Mirabelle.
No i o czym by tu wspomnieć w takiej chwili? Rzeczywiście ludzie pchali się do oberży, zupełnie bez sensu, bo duża część z nich tylko udawała, że z zainteresowaniem czyta menu zastanawiając się nad zamówieniem. Tak naprawdę przyszli tu, aby się ogrzać i robili wszystko, aby właściciel nie spostrzegł, że nie mają zamiaru niczego kupować. Zbyt zajęci własną wygodą nie dostrzegali osób, które przyszły z zamiarem spędzenia wieczora przy gorącej czekoladzie lub... Ognistej. Jednak część z nich, widząc tłok panujący w Trzech Miotłach, rezygnowała ze swoich planów i z niezadowoleniem opuszczała oberżę. Jednak Jace'owi poszczęściło się na tyle, że spostrzegł to jedno wolne miejsce i to naprzeciwko tak urodziwej dziewczyny. Aż szkoda byłoby nie wykorzystać takiej okazji.
Jace uśmiechnął się, unosząc zarówno oczy, jak i ręce ku niebu (w tym wypadku, ku sufitowi). No tak! Jak mógł jej nie rozpoznać?! Mirabelle Lelievre. Jeszcze za czasów Hogwartu utrzymywali ze sobą nikł kontakt. Byli dobrymi przyjaciółmi, chociaż ich stosunków w żadnym razie nie można było nazwać przyjacielskimi. Ot, spotykali się przy piwie kremowym aby porozmawiać.
-Mirabelle Lelivre! Ile to już lat?- zaśmiał się, zajmując krzesło od którego wszystko się zaczęło. Belenus wyskoczył z kieszeni Jace i wylądował na stole, uważnie przyglądając się rozmówczyni swojego opiekuna. Powoli poruszał skrzydłami, a z jego paszczy wystrzeliło parę iskier. Gdyby w pobliżu znajdowała się jakaś serwetka, uniknięcie drobnego pożaru byłoby niemożliwe. Jace skarcił smoka wzrokiem, gdy dym zaczął wydobywać się z nozdrzy gada.
-Zmieniłaś się- rzucił w stronę Mirabelle, posyłając jej szeroki uśmiech. Było w nim coś złośliwego, ale Jace tak już miał. Nie potrafił nigdy okazać innym ludziom czystej dobroci.
Były puchon zaczął się zastanawiać, czy Mirabelle go rozpoznała. Na pewno nie, kiedy podszedł i spytał o wolne miejsce. Spoglądała na niego z dziwną obojętnością, zupełnie jakby Jace był kimś kompletnie obcym. A może po prostu go nie pamiętała? W końcu od ich ostatniego spotkania minęło już sporo czasu.
Jace Carter
Jace Carter

Liczba postów : 51
Wiek : 38
Czystość krwi : Czysta
Dołaczył : 27/12/2010

Powrót do góry Go down

Trzy Miotły Empty Re: Trzy Miotły

Pisanie by Mirabelle Lelievre Nie Sty 09 2011, 10:20

Wyprawa do z pewnością pasjonującej pracy Jace’a byłaby wręcz miodem lanym na serce Lelievre, zważając już na wcześniej przeze mnie wspomniany fakt iż młoda francuska kocha wszelakiego rodzaju zwierzęta, a samych legendarnych dla mugoli łuskowatych smoków nie miała jeszcze okazji widzieć, czego bardzo żałowała. Choć co prawda rozmowa faktycznie kręciła się na razie wokół wolnego stolika Mirabelle, zawsze można było liczyć na pamięć blondwłosej, a nuż przypomni sobie kim jest owy ciemnowłosy, który postanowił zasiąść z nią przy jednym stoliku?
Gdy ciemnowłosy uniósł swe ręce ku górze, ściągnęła mocno brwi, patrząc na niego co najmniej jak na osobę chorą psychicznie. Rozejrzała się dyskretnie na boki, jakby upewniając się, że ludzie na tyle wścibscy nie są, by się im przyglądać i owemu gestowi, który wykonał Jace, który wyglądał co najmniej jak dawane rozgrzeszenie.
Słysząc swoje imię, zaniepokoiła się jeszcze bardziej, wpatrując się intensywnie w młodzieńca, ażeby przypomnieć sobie wreszcie kimże on jest. Jednak w tej chwili jej myśli były raczej skierowane na rozmyślanie, czy siedzieć tu nadal przy ciemnowłosym czy może uciec od szaleńca jak najdalej! Jednak jakiż uśmiech na jej twarzy wykwitł, gdy rozpoznała w chłopaku Jace’a Cartera! Szeroki, szczery i życzliwy, a jej ściągnięte mocno brwi rozluźniły się. Poprawiła się na krześle, wypominając sobie swoje myśli, które miały miejsce kilka chwil temu. W dodatku bezsensowne myśli. Dziwiła się także samej sobie, jakże mogła nie rozpoznać tej twarzy, tych oczu należących do byłego puchona.
- Jace! – Odparła entuzjastycznie, po czym ponownie złożyła ręce razem na stole. Gdy Jace usiadł, przyglądała mu się uważnie, aby czasem nie wyskoczyć na raz ze wszystkimi pytaniami, które cisnęły się jej na usta. – Ostatnia rozmowa chyba jeszcze w Hogwarcie – Odparła, przekręcając lekko głowę. – Jace, powiedz mi, jak ci mija życie? Jak tam praca... rodzina? Przyjaciele? – Z jej ust jednak popłynął potok słów, pytań, które nie mogły pozostać niewypowiedziane w tej chwili.
Gdy na stół z kieszeni Jace’a wyskoczył mały smok... Mirabelle otworzyła szerzej oczy, przyglądając się stworzeniu, po czym zamrugała kilka razy i uśmiechnęła się delikatnie. –Jak się zwie? – Zapytała, przyglądając się stworzeniu z niemałą, nieukrywaną ciekawością. Nie widziała nigdy smoków, a już tym bardziej... Ich żywych miniaturek. Ale po tej chwili spokojnie mogła stwierdzić, iż są to wyjątkowo urocze zwierzęta. Miała ochotę wręcz dotknąć smoka, jednak widząc jego poprzedni występ i dym, który to jeszcze się wydobywał z jego nozdrzy, zrezygnowała. Nie chciała ryzykować poparzeniem, ot co.
Spuściła lekko głowę, a jej policzki pokrył lekki, niemal niedostrzegalny rumieniec. Uśmiechnęła się lekko i znów uniosła głowę, spoglądając w oczy Cartera.
-O tam – Odpowiedziała, po czym machnęła lekceważąco ręką. – Ty się zmieniłeś bardziej. Nie mogłam cię w ogóle rozpoznać, Jace, myślałam, że... że jakiś wariat się mnie uczepił! – Dodała po chwili, zaśmiała się i spojrzała na powrót na smoka, który przyglądał się jej od chwili, gdy tylko wyskoczył z kieszeni ciemnowłosego.
Mirabelle Lelievre
Mirabelle Lelievre

Liczba postów : 11
Wiek : 34
Czystość krwi : Czysta
Klasa : szlachta
Dołaczył : 17/12/2010

Powrót do góry Go down

Trzy Miotły Empty Re: Trzy Miotły

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach