Nowe pokolenie bohaterów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Most

3 posters

Go down

Most Empty Most

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lis 28 2010, 18:02

Krótki, kamienny most, łączący jedną część zamku z drugą. Jest absolutnie nieciekawy i jedyną atrakcją może być możliwość posiedzenia na murku, popatrzenia na jezioro, bądź... po prostu obściskiwania się z kimś. O ile nie posiadasz lęku wysokości - jest tu naprawdę cholernie wysoko. A to dopiero pierwsze piętro...
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 619
Dołaczył : 28/11/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Gillian Northman Pon Gru 13 2010, 18:58

To zadziwiające jak łatwo można było odnaleźć miejsce odosobnienia w tym wyprutym z wszelkiej prywatności, za to przesiąkniętym do szpiku kości (czy bardziej trafnie - murów) szyderstwem, wścibstwem i plotkarstwem zamku. Z niewiadomych powodów, o tej porze roku adepci magii skutecznie unikali wszystkich miejsc znajdujących się poza bezpiecznym wnętrzem szkoły. Jednakże w tej olbrzymiej grupie, zwanej również szkolną społecznością, zawsze znajdzie się ktoś kto wyłamie się z szarego szeregu i będzie podążać przed nim lub za nim. Próżno rozwodzić się nad miejscem Gillian w hierarchii czy też szukać odpowiedniego dla niej piętra; nie pasowała do żadnych utartych stereotypów. Pełna naturalnego indywidualizmu zawsze podążała tam, skąd inni uciekali. Postanowiła porzucić wszelkie próby solidaryzowania się z resztą uczniowskiej braci, wybierając chwilę sam na sam z książką poczytnego szwedzkiego autora. Pomimo, iż uczyła się angielskiego praktycznie odkąd nauczyła się mówić, szwedzki zawsze był, jest oraz zawsze będzie jej pierwszym i jedynym językiem.
Gillian z pewnością nie posiadała lęku wysokości, który mógłby skłonić ją do wyboru innej lokacji. Nie przeszkadzał jej również mróz, śnieg i silny wiatr, smagający lodowatymi podmuchami po twarzy. Choć w porównaniu do kamiennego mostu, Pokój Wspólny Ślizgonów wydawał się być miejscem niebywale przytulnym, a ciepło bijące od trzaskającego w kominku ognia, w dzień taki jak dzisiejszy z pewnością znalazłoby wielu zwolenników, dziewczę wybrało właśnie chłód oraz spadające z nieba płatki śniegu, roztapiające się na twarzy pod wpływem ciepła skóry. I to wcale nie dlatego, by znaleźć kolejny doskonały powód do narzekania. Nie mogła po prostu znieść kąśliwych uwag uczniów, moralitetów prefektów, wciąż odejmujących punkty domowi węża, przez co uwagi reszty uczniów, zwłaszcza tych noszących na piersiach godło Slytherinu, stawały się jeszcze bardziej kąśliwe czy wreszcie najbardziej odstręczających szlabanów wręczanych przez profesorów, kiedy tylko wyciągała z torby paczkę mugolskich papierosów. Gill oddychała nikotyną i nie dostrzegała powodu, dlaczego też inni mieliby bardziej martwić się o jej płuca, niźli ona sama.
Usiadła niedbale na kamiennej barierce, podciągając kolana pod brodę i opierając na nich lekturę. W jednej dłoni dzierżyła powolnie spalającego się papierosa, którego w regularnych odstępach przykładała do herbacianych ust, by napełnić płuca zawartą w nim tablicą Mendelejewa.
Gillian Northman
Gillian Northman

Liczba postów : 58
Wiek : 30
Czystość krwi : nieczysta
Klasa : VI
Dołaczył : 08/12/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Scorpius Malfoy Pon Gru 13 2010, 19:20

Hogwart to specyficzna szkoła. Nie tylko dlatego, że uczniowie tutaj uczyli się latania na miotle czy warzenia magicznych mikstur. Nawet jeśli chodzi o szkoły magiczne, to Hogwart okazywał się być inny niż wszystkie pozostałe. Zdawał się wyróżniać spośród całej listy magicznych akademii, magicznych instytutów. Prócz tego, że uznawany był za najlepszą uczelnię ze wszystkich, kształcił największych czarodziejów i miał w sobie wiele zagadek, to w jakiś niewyjaśniony sposób wpływał na ludzką psychikę. Z tego zamku wychodziły bowiem zarówno umysły tak wielkie i potężne jak sam Albus Dumbledore, sam Tom Marvolo Riddle. Jednak każdy z nich się różnił. Jedni byli źli do szpiku kości jak Bellatrix Lestrange, Lucjusz Malfoy, a inni natomiast niesamowicie dobrzy jak Molly czy Artur Weasley. I być może Scorpius miał być następną osobą, która wyjdzie stąd i zostanie wpisana na listę wielkich czarodziejów. Pytanie tylko po jakiej stronie barykady opowie się ten chłopak. Stanie za ideami Lorda Voldemorta, czy w obronie praw mugoli i poprze Dumbledore’a? To wszystko okaże się dopiero w przyszłości. Chociaż jak na razie chłopak chyba wolał wybierać tych silniejszych, wolał chyba bawić się kosztem słabszych. Po dłuższym namyśle, wszystkie wątpliwości zostają po prostu puszczone w niepamięć. Bowiem każdy, kto tylko zna blondyna, momentalnie udzieliłby odpowiedzi. Chłopak poszedłby za złem i to nawet z zamkniętymi oczami. I w dodatku robiłby to z wielką przyjemnością, w odróżnieniu do ojca. Szanował Dracona, to racja, ale nawet on wiedział, że ojciec jest osobą słabą psychicznie. W odróżnieniu od swojego syna, który pozbierał wszystkie najgorsze/najlepsze cechy z całego rodu. Gdyby tylko nie geny, który przekazała mu matka, byłby zepsuty do szpiku kości. A tak, to po prostu wahał się na granicy pół na pół. Właśnie stąd brały się te jego chwile słabości. Jak ta, która miała miejsce w dormitorium żeńskim.
Przeklinając pod nosem, podniósł się z łóżka. Jakiś idiota zrobił już pobudkę o 9 rano, co dla niego było środkiem nocy. Nie poszedł na lekcje, ale tylko i wyłącznie dlatego, że paskudnie się czuł. Zeszłej nocy połknął jakieś tabletki na sen, które teraz odwróciły się przeciwko niemu. W głowie mu szumiało jak cholera i był bledszy niż zwykle. A o to naprawdę było trudno. Nic dziwnego, że przez cały dzień miał tak zepsuty humor. Spacerując po korytarzach, szukał wzrokiem rudej czupryny. Niestety, nie dostrzegł jej. Najwidoczniej i ona postanowiła sobie odpuścić. Odpalił papierosa, włożył dłonie do kieszeni i zaczął się dalej włóczyć. Trafił akurat na most, na którym lubił siedzieć. Był to taki jego azyl. Widząc jednak, że ktoś na nim siedzi, miał się już cofnąć. Na szczęście dostrzegł, że jest to tylko Gillian. Uśmiechnął sie nieznacznie pod nosem i pewnym krokiem podszedł do niej, zajmując miejsce obok.
- Siedzisz sama. Cóż za niecodzienny widok. - podsumował kiwając głową i uśmiechając się nieco sarkastycznie.


Ostatnio zmieniony przez Scorpius Malfoy dnia Pon Gru 13 2010, 20:42, w całości zmieniany 1 raz
Scorpius Malfoy
Scorpius Malfoy
Prefekt
Kapitan

Liczba postów : 110
Czystość krwi : Czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 29/11/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Gillian Northman Pon Gru 13 2010, 19:55

To zadziwiające, dlaczego akurat Hogwart uplasował się na tak zaszczytnej pozycji wśród innych placówek nauczających magii. Możliwe, iż pozostawało to niezależne od atmosfery, tajemniczości czy faktu kształcenia najwybitniejszych magów w czarodziejskim świecie, możliwe iż właśnie to wpływało na umysły adeptów, wybierających tę konkretną szkołę spośród wielu innych. Wszak gdyby spojrzeć na to racjonalnym wzrokiem, każdy kraj oferował przynajmniej jedną akademię lub instytut, kształcący czarodziejów i czarownice. Gill zdołała się o tym przekonać, gdy do starszej o rok siostry Lucy przyszły dwa listy - jeden ze szwedzkiej szkoły magii, drugi właśnie z Hogwartu. Najwyraźniej mieszane pochodzenie dawało większy wybór nawet mugolakom. Lucette, z niewiadomych powodów wybrała właśnie Anglię, tym samym rok później narzucając ten sam wybór na Gillian. Wszak zdaniem rodziców nie powinno się rozdzielać sióstr, czyż nie? Jednakże tej Ślizgonce nigdy nie zależało ani na opanowaniu niebywałej umiejętności machania różdżką, ani na zostaniu personą zapamiętaną przez świat. Zbyt bardzo gardziła społeczeństwem i kierującymi nim zasadami by móc dążyć do tak prozaicznego w swej opinii celu. Każdy, niezależnie od potęgi, jaką dysponuje, dysponował, czy będzie dysponował, skończy dokładnie tak jak inne szare osobniki - zakopany kilka metrów pod ziemię, pozbawiony człowieczeństwa, objawiającego się w umiejętności oddychania. Jak do tej pory, nikomu - nawet potężnemu Voldemortowi, będącemu zaledwie krok od nieśmiertelności - nie udało się przezwyciężyć śmierci i mogła ręczyć głową, że w nikt nigdy tego nie dokona.
Mówimy jednak o Gillian. Tej Gillian, która nie wierzyła w nic, dla której nic się nie liczyło. Dobro i zło, miłość i nienawiść stanowiły jedynie abstrakcyjne pojęcia, nadużywane przez zbyt emocjonalne i kierujące się hormonami społeczeństwo. Nie utożsamiała się ze żadną ze stron, bazując gdzieś pomiędzy tak zwanym podążaniem za złem, a czynieniem dobra, nie czyniąc nawet najmniejszego ruchu, by zmienić świat na gorszy lub lepszy. Dopóki był wygodny dla niej, pozwalał egzystować jej w pozbawionej trosk iluzji, upijać się chwilą i oddychać nikotyną, nie zamierzała nawet kiwnąć palcem, by cokolwiek zmienić.
Northman rzadko kiedy zaszczycała swą obecnością salę lekcyjną. Łóżko zbyt bardzo kusiło wczesnym rankiem po nieprzespanej nocy, by mogła chcieć zrywać się z niego, w pośpiechu wrzucać w siebie nieróżnorodne śniadanie i pędzić na wykłady, z których i tak nic by nie wyniosła. Dopiero kiedy zmuszały ją do tego okoliczności, zajmowała swoje zakurzone miejsce w ławce i udawała, że słucha. Zdawała sobie jednak sprawę, że większość uczniów w tej szkole miała odmienny stosunek do edukacji, jednakże jak do tej pory nic nie skłoniło ją do zmiany zdania. Szlaban to tylko szlaban, a punkty wyimaginowana forma rywalizacji, w której ona nie chciała brać udziału.
- Zgubiłeś gdzieś Weasley? - odpowiedziała pytaniem, nie zamierzając komentować oczywistości. Każdy kto znał Gill wiedział, że jedynym towarzystwem, jakie ceni, jest jej własne. - Chodzą słuchy, że przerzuciłeś się na rude - uniosła kpiąco brew do góry, podnosząc papierosa do herbacianych ust.
Gillian Northman
Gillian Northman

Liczba postów : 58
Wiek : 30
Czystość krwi : nieczysta
Klasa : VI
Dołaczył : 08/12/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Scorpius Malfoy Pon Gru 13 2010, 21:26

Blondyn rozsiadł się wygodnie na moście i zaczął rozglądać się na boki. Jego uwagę zwróciła pewna, nijaka dziewczyna. Malfoy przypatrzył jej się badawczo. „Nic wyjątkowego”, orzekł podmiotowo, spisując na preriach swego mózgu bardzo konkretną charakterystykę wspomnianej Gryfonki. „Metr sześćdziesiąt, nadwaga, cera gorzej niż nieidealna, lekko odstające uszy, okulary w rogowych oprawkach, włosy w nijakim kolorze. Mało interesująca dziewczyna”. Nie myślała o niczym istotnym, właściwie w ogóle nie myślała, jakkolwiek to rozumieć. Patrzyła na niego, a on na nią – i szczerze mówiąc, nie wychwycił niczego: żadnej inwektywy, której nie mógłby puścić płazem, żadnej odpowiedzi, nawet nic nie znaczących wspomnień z dzieciństwa. Była jakby przygotowana na tę umysłową penetrację, jednak kompletnie tego nie zdradzała, co jeszcze bardziej go zdenerwowało. Dlaczego? Lubił przesiadywać w umysłach innych uczniów. Traktował to za swego rodzaju hobby. Sposób, na spędzenie wolnego czasu. Zajmowało to drugie miejsce na jego liście. Zaraz, po Quidditchu. Jednak lubił, kiedy rozmówca nie jest tego świadomy. Wtedy może odczytać więcej takich.. nieprzemyślanych i prawdziwych informacji. Działa z zaskoczenia. A kiedy osoba ta, jest na to przygotowana, to już wszystko stracone. I tu może nasuwać się pytanie... po co on to, do cholery jasnej, robi? Ano po to, żeby dowiedzieć się czegoś interesującego, na swój temat. Nie chodziło tu tylko o rzeczy pozytywne, nie. Raczej właśnie o te... złe? Tak, chyba tak. Dostrzegał w takich momentach, jak postrzegają go inni. Zdarzało się, że wpadał wtedy, w chwilowy stan zadumy nad sobą, ale zarazem potem, osoba, która o tym pomyślała, z dziwnych przyczyn stawała się przed niego prześladowana. Nie umiał sobie tego darować. Mimo, że były to tylko myśli, a nie na głos wypowiedziane słowa, to nie dawały mu one spokoju przez późniejszych kilka dni. Potrafił siedzieć i rozmyślać nad ich sensem oraz tym, czy są prawdziwe. Ponadto, w odróżnieniu od Gill, blondyn zawsze chciał c o ś osiągnąć. Zrobić albo zdobyć jakąś rzecz, która sprawi, że stanie się zapamiętany. Bowiem nie należał do osób, które swoje życie chcą przeżyć tak.. cicho. Nie chciał być tylko jedną częścią układanki, która bierze udział w procesie przemijania. Mierzył o wiele, wiele wyżej, a jego ambicje sięgały poza wyznaczone normy. Można by rzec, że podchodziło to pod jakiś fanatyzm, ale nie ma co się dziwić. Najpierw, chodziło tylko o to, aby udowodnić ojcu, że jest lepszy. Potem przerodziło się to w chęć udowodnienia całemu społeczeństwu, że jego nazwisko jeszcze odzyska dawną świetność. I na tym na razie, był koniec. Kto wie, co wpadnie mu do głowy jak opuści szkołę. A raczej, jeśli osiągnie już ten poziom. Wtedy wyznaczy sobie wyższy, a potem jeszcze wyższy. To działało zupełnie tak, jakby całe jego życie opierało się tylko na udowadnianiu czegoś. Pragnął, by ludzie znowu myśleli o jego rodzinie, tak, jak kiedyś. By wyparli z głowy ten obraz, który zrodził się tam przez jego ojca. Mimo jego wielkiego szacunku do Dracona, nie mógł wyzbyć się z siebie tego.. żalu? Złości? Możliwe.
- A nawet jeśli, to czy to źle? - odparł, puszczając jej pierwsze pytania płazem. Pomijając przy tym zasady, że nie odpowiada się pytaniem, na pytanie. Ale co miał jej powiedzieć, skoro nie znał aktualnego miejsca pobytu rudej? Lepiej zachować to bezpieczne milczenie. Westchnął cicho pod nosem i przytknął do ust papierosa, zaciągając się mocno. Uwielbiał, kiedy nikotyna wypełniała go od środa, sprawiając, że odzyskiwał spokój.
Scorpius Malfoy
Scorpius Malfoy
Prefekt
Kapitan

Liczba postów : 110
Czystość krwi : Czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 29/11/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Gillian Northman Pon Gru 13 2010, 22:00

Najwyraźniej różni ludzie różnie definiują rozrywkę. Dla jednych to zbieranie znaczków, inni preferują chodzenie do kina, a jeszcze inni pomykają na miotle dookoła boiska starając się przerzucić małą piłkę przez dużą obręcz i najczęściej im to nie wychodzi. Scorpius grzebał w umysłach innych, napawając się kompromitującymi wspomnieniami z dzieciństwa i iście egocentrycznie wyciągać z nich informacje na temat własnej osoby, podczas gdy Gillian - tak, tak ku zdziwieniu ogółu pasjonowała się czymś, co wybiegało poza kanony literatury, kawy, papierosów i hedonizmu - grywała na klarnecie. I to jak grywała! Właściwie można by rzecz, że po dobrych dziesięciu latach nauki opanowała tę umiejętność w stopniu co najmniej nie raniącym uszu, choć jej współlokatorki możliwie często twierdziły inaczej. Sama zainteresowana ośmieliła się twierdzić, że wszystkie urodziły się malkontentkami i przeszkadza im jedynie pora ćwiczeń oraz ich intensywność, a nie samo melodyjne brzmienie klarnetu. Warto by dodać, że do tego wszystkiego dochodziła brzydka przypadłość, polegająca na tym, że młodsza panna Northman miała w głębokim poważaniu to, co sądzą o niej inni i okazywała to każdym swoim najmniejszym nawet gestem. Można by powiedzieć, że miała dystans do siebie, choć bardziej trafnym stwierdzeniem byłoby uznanie takiego poglądu na rzeczywistość za nieodłączną część jej natury.
Chuda noga Gill, niedbale opuszczona z barierki kiwała się miarowo w rytm szelestu przewracanych pożółkłych stronnic. Szczupłą stopą bawiła się czarnym czółenkiem, to go zakładając, to szybkim ruchem kostki zawieszając za palcach. Zimowe wietrzysko smagało usłaną drobnymi piegami twarzyczkę Ślizgonki, rozwiewają jej kasztanowe włosy, w których zaplątały się płatki śniegu. Całość tworzyła obraz, wyjęty z groteskowej powiastce, o małej księżniczce, która w swym zarozumialstwie i koncepcji rzeczywistości, zamknęła się w klatce własnej ideologii.
- Ty mi powiedz, Scorp - odparła niebywale wymijająco i zupełnie w swoim stylu. Wyczekując odpowiedzi zgasiła papierosa o kamienny murek, po czym wyciągnęła z kieszeni czarnego, szkolnego płaszcza paczkę i odpaliła kolejnego - W dobie dzisiejszych kosmetyków każda może być ruda, a to nie wróży dobrze twoim gustom.
Gillian Northman
Gillian Northman

Liczba postów : 58
Wiek : 30
Czystość krwi : nieczysta
Klasa : VI
Dołaczył : 08/12/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Scorpius Malfoy Wto Gru 14 2010, 15:41

Jeśli chodzi o muzykę to historia Scorpiusa jest zupełnie inna. Nikt, dosłownie nikt nie wiedział, że grywa on na fortepianie. A przynajmniej chłopak miał taką nadzieję. Nie zdawał sobie sprawy, że Weasley pamięta to ich spotkanie przed laty, kiedy to jeszcze byli dziećmi. Wolał utwierdzać się w przekonaniu, że to co robi, jest tylko i wyłącznie jego tajemnicą. Nie chciał aby cała szkoła nagle się dowiedziała o tym. I nie chodziło tu nawet o zepsutą reputację, czy coś w tym stylu. Raczej o to, że gra była sposobem na odreagowanie tego całego napięcia, tego stresu i tej wiecznej walki o coś ulotnego. Na chwilę obecną, pomagało mu tylko to. Nic innego. Nawet w Quidditchu nie znajdował już tego, co kiedyś. Sport ten przestał go cieszyć, a na treningi chodził dlatego, że 1. był kapitanem, 2. był szukającym, 3. taki był jego obowiązek. Skąd to wiedział? Bowiem gdy ostatnio chciał się wyżyć na boisku, nic mu to nie dało. Zwykle skutkowało, ale nie tym razem. Tylko się zmachał i zmęczył. To wszystko. Żadnych innych rezultatów. Na siłę począł więc szukać czegoś, co dawało by mu swego rodzaju satysfakcję. Nie mógł przecież codziennie przesiadywać w Pokoju Życzeń, gdzie to właśnie grywał na pianinie. Po prostu nie mógł, bo wydałoby się to wielce podejrzane. Dodatkowo, miał obowiązki prefekta, która do czegoś zobowiązywały. Dlatego też tylko późną nocą wymykał się z dormitorium i zaczynał łazić po szkole, napawając się wolnością.. spokojem i tą.. ciszą? Tak, właśnie tak. Aż dziwne, że to te uczucia pozwalały mu na nowo być sobą. Gdy przebywał w tłumie osób, musiał być tym, za kogo oni go uważali. Egoistycznym Malfoy'em, dla którego n i c się nie liczy. Który jest zapatrzonym w siebie dupkiem, mającym gdzieś zdanie i losy innych ludzi. I każdego dnia przekonywał się, że tak jest. Że dokładnie tak, postrzegają go osoby ze szkoły. Jednak nie był z tego powodu rozczarowany, nie. Raczej usatysfakcjonowany. Czemu? Może dlatego, że po prostu nie chciał, aby inni wiedzieli, jaki jest naprawdę. Nie chciał być postrzegany jako osoba słaba, jak jego ojciec.. Nie mógł na to pozwolić i stąd brała się jego wewnętrzna siła, której niektórzy nie potrafili zrozumieć.
Słysząc jej słowa, wzruszył tylko ramionami i utkwił wzrok w jakimś punkcie przed sobą. Jeśli chodziło o Gill, nigdy nie potrafił jej zrozumieć. Niby się przyjaźnili, ale.. No właśnie, ale... Nie była to taka.. czysta przyjaźń. Zdecydowanie nie. Choćby dlatego, że Scorp nie wierzył, że kobietę i mężczyznę może coś takiego łączyć. Nic więc dziwnego, że często zdarzało mu się 'przypadkiem' lądować w łóżku brunetki. Gdy tak nie było, można byłoby mieć jakieś podejrzenia, co do orientacji chłopaka. Bo nie rzucał się tylko i wyłącznie na chłopaków.
- Darujmy sobie rozmowy o Weasley. - uciął krótko, unosząc dłoń ku górze. Wolał o niej nie gadać. Jak sam twierdził: miał lepsze tematy. Ponadto, nie chciał powiedzieć czegoś, co potem inni mogliby wykorzystać przeciwko niemu. Starał się więc być wyjątkowo ostrożny i uważać na słowa. - Idziesz na bal? - zapytał tak z głupiego, bo w końcu to był główny temat miesiąca. Nie, żeby Scorpius się tym przejmował.. W żadnym razie.
Scorpius Malfoy
Scorpius Malfoy
Prefekt
Kapitan

Liczba postów : 110
Czystość krwi : Czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 29/11/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Gillian Northman Wto Gru 14 2010, 18:45

Gill zupełnie inaczej patrzyła na Scorpiusa. Może była to kwestia czasu, jaki spędzili w swoim towarzystwie, a może po prostu po raz kolejny - podejścia Ślizgonki do całego świata. Dla niej, Hogwart był jednym wielkim theatrum mundi, gdzie wszyscy przybierali maski, starając się odróżnić od całej reszty szarego społeczeństwa, stworzyć własny wizerunek. Co więcej, wizerunek taki by pozwolił im przetrwać w bezbarwnej rzeczywistości. Jednakże brnąc dalej w odmętach swojej filozofii dostrzegała, że każdy - niezależnie od roli, jaką przyjmował - posiadał w głębi duszy uczucia, a także ukryte zalety i wady. Nie inaczej wyglądało to w przypadku Scorpiusa, wyjątkiem od reguły nie była też ona sama. Wbrew pozorom i opiniom, krążącym po szkole o tym pustelniczym dziwactwie, noszącym przyduże swetry i podchodzącym z powalającym dystansem do całego otaczającego świata, lekceważącym wszelkie ustalone normy, zwłaszcza te moralne i wreszcie, propagującym skrajny odłam feminizmu, Gill była dziewczyną z krwi i kości i jak każdy człowiek potrzebowała chwili odreagowania. Zazwyczaj wyciągała wtedy klarnet i przez najbliższe kilka godzin katowała wszystkich podopiecznych Slytherina swoją grą, lub udawała się w podróż do kuchni by zamówić wielki talerz frytek i zjeść je - jedną po drugiej - licząc, że może pójdą w biust. Jak na razie, nie poszły nigdzie, a ona sama niezmiennie przypominała chodzący szkielet.
Bo kobiety i mężczyzny nie może łączyć przyjaźń bez żadnego erotyzmu. Jeśli tak jest, a relacja między nimi wydaje się czysto platoniczna, wtedy najczęściej coś jest, kolokwialnie mówiąc, nie tak z jedną bądź obiema stronami. A że zarówno Gill jak i Scorpius nie mieli żadnych problemów na tym tle, ich przyjaźń wyglądała tak, a nie inaczej. Northman w gruncie rzeczy nie miała nic przeciwko temu, że zdarzało im się "przypadkiem" lądować razem w łóżku. Z pewnością stało to w zgodzie z jej hedonistyczną naturą, więc dostarczający jej pewnego rodzaju przyjemności chłopak raczej nie musiał liczyć się z odrzuceniem, a przez jej całkowite odejście od norm moralnych, zupełnie nie przejmowała się tym, że łączy ją pewnego rodzaju romans z własnym przyjacielem.
- Czemu? To zajebiście zabawne - W geście wyrażającym czystą kpinę uniosła brwi do góry, tym samym dając Malfoy'owi znać, że kończy z tematem. Właściwie miała lepsze roboty, niż rozpowiadanie innym o tym co łączy Scorpiusa z Rose czy też co go z nią nie łączy. Choć z pewnością nie sprawdzała się w roli ramienia do wypłakiwania się, paradoksalnie stanowiła doskonałego powiernika sekretów, głównie dlatego, że mało co ją obchodziło, szczerze gardziła plotkarstwem i uważała, że to co jest sprawą jednej osoby nie powinno wychodzić poza nią samą. - Jest jakiś bal? - zapytała lekceważąco i z pewną dozą zdziwienia. Wierzcie albo nie, ale Gillian naprawdę nie wiedziała, że taka impreza jest organizowana. Głównie dlatego, że tego typu wydarzenia, zrzeszające szarą masę społeczności szkolnej miała w głębokim poważaniu i przez sześć lat spędzonych w tej szkole nie pojawiła się jak dotąd na żadnej. Jeśli już imprezować, to we własnym gronie, z dużą ilością napojów wyskokowych, fajek i celowych lub też mniej celowych stosunków na końcu. Bo bądźmy szczerzy - czy mając do wyboru dwie opcje: wciskać się w niewygodną kieckę, bez partnera galopować na bal, podtrzymywać ściany, żeby przypadkiem się nie zawaliły, ewentualnie delektować się kiepskim jedzeniem i próbować bezalkoholowych napojów, lub po prostu pójść spać, jej decyzja była chyba oczywista. Wyczekała na odpowiedź zapewne plasującą się na poinformowaniu jej o tym, że bal się odbędzie i wytknięciu całkowitej ignorancji oraz braku jakiejkolwiek chęci socjalizowania się z bracią uczniowską. - To z kim idziesz? - zapytała, podnosząc do herbacianych ust papierosa i powoli, jak gdyby z namaszczeniem wypełniła płuca dymem.
Gillian Northman
Gillian Northman

Liczba postów : 58
Wiek : 30
Czystość krwi : nieczysta
Klasa : VI
Dołaczył : 08/12/2010

Powrót do góry Go down

Most Empty Re: Most

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach