Nowe pokolenie bohaterów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Brzeg jeziora

5 posters

Go down

Brzeg jeziora Empty Brzeg jeziora

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lis 28 2010, 18:42

Niezależnie od tego, czy jest lato czy zima - woda w tym jeziorze jest zawsze lodowata. Ciekawe jednak, że nie przeszkadza to dziewczętom, które podczas ciepłych dni uwielbiają moczyć stopy w ogromnym zbiorniku...
Na jego brzegu znajduje się wiele, dosyć dużych, otoczaków, na których uczniowie zwykli przysiadać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 619
Dołaczył : 28/11/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Liv Thorshavn Sob Gru 25 2010, 16:46

Zacznijmy najpierw od ubioru Gryfonki. Po mimo zimna miała na sobie mundurkową plisowaną spódniczkę do kolan i gruby wełniany sweter rozpruty w kilku miejscach.
Ten kto czytał historię Liv wie o jaki sweter chodzi. Rajstopy podejrzanie całe bez żadnego oczka. Na drobnych stópkach znajdowało się coś między kozakiem a glanem.
Nie wnikajmy. Bezlitosny wiatr targał czarnymi włosami na różne strony nadając Liv obłąkańczego wyrazu Lady Makbet. Dłonie i policzki były czerwonawe od zimna ale ona nie zawracała sobie głowy czymś takim. W tej chwili bardzo przydałby się jakiś Opiekun, który siłą zaciągnąłby Liv do ciepłego miejsca. Gryfonka była bardzo blisko brzegu i co jakiś czas schylała się po kamyczki.
- Ciekawe Evo czy będzie ta burza jutro. Myślisz, że trzeba rozpruć sweter? - zapytała swoje drugie ja, które było pogodynką w obecnej chwili.
- Rozpruj, rozpruj. Najlepiej już teraz to wrócisz do zamku topless. - odpowiedziała Eva
Liv Thorshavn
Liv Thorshavn

Liczba postów : 34
Czystość krwi : 3/4
Klasa : VII
Dołaczył : 24/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Nicholas Force Sob Gru 25 2010, 16:56

Jeśli ktoś widział Nica w tym momencie, pewnie pierwsze co pomyślał, to że Krukon znowu zamierza bezlitośnie zabijać wszelkie ptactwo wokół, czy coś jeszcze. A tu niespodzianka. W końcu po pierwsze, nie miał myśli samobójczych, wiec nie chciał na razie narażać się znowu na jakieś małe nadpobudliwe dzieciaki, pragnące chronić przyrodę. Oprócz tego mu się nie chciało, to w umie po pierwsze.
Szedł z rękami w kieszeniach, zapobiegliwie chroniąc je przed zimnem, choć w sumie kurtkę miał rozpiętą i szal w kolorach domu luźno przewieszony przez szyję. Nie było mu specjalnie zimno. Tak jakby zagłębić się w więcej szczegółów, to własnie zaraz zamierzał wracać do zamku, dopóki nie usłyszał czyjegoś głosu obok. Pewnie by Gryfonki nie zauważył nawet, ale przykuła jego uwagę, bo.. stała sama. I gadała. Przystanął obok niej i zerknął z ukosa, uśmiechając się pod nosem na swój charakterystyczny, trudny do rozszyfrowania sposób
- Możesz rozpruwać, ale najpierw może wróć do zamku - rzucił lekkim tonem. Jemu było ciepło, no ale wiedział, że ogólnie temperatura zbyt wysoka nie była
- Aż tak ci się nudzi Liv? - spytał, unosząc lekko brwi. Żeby tak stać w taką pogodę i gadać sam do siebie? Nuda stopnia zaawansowanego raczej.
Nicholas Force
Nicholas Force

Liczba postów : 73
Czystość krwi : czysta
Klasa : VII
Dołaczył : 22/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Liv Thorshavn Sob Gru 25 2010, 17:08

O! I teraz miała dwójkę rozmówców. Szczęście się uśmiechnęło do Liv.
- No właśnie Liv, tak Ci się nudzi? - przedrzeźniała Eva, która zawsze to mówiła z dziwnym akcentem i chrypką.
Liv za to zamrugała jakby po raz pierwszy widziała Krukona i chciała zapytać "Kim jesteś?".
Zaraz jednak uśmiechnęła się miło i nawet się zaśmiała.
- Nudzić się? Niby dlaczego? Jest idealna pogoda na zbieranie magicznym kamyczków. Zawsze wiedziałam, że to jezioro nie jest zwykłe. W końcu będę mogła zrobić własne runy, myślisz, że profesor X (tu padło nazwisko tej lub tego nauczyciela) się ucieszy? Chcesz trochę na szczęście Nicholasie?- zapytała podchodząc do chłopaka z rękoma złożonymi jak do żebru. Miał do wyboru naprawdę ładne kamyczki. Duże szare oczy wpatrywały się w ciemne odpowiedniki u Krukona. Z Liv było tak: Albo się ją lubiło albo nie.
Dziewczyna może i była szalona ale jakby ktoś się uparł to znalazłby w sobie w niej świetnego i oddanego przyjaciela. Thorshavn intrygowała ludzi już od samej I klasy aż do teraz.
- No, to który chcesz?
Liv Thorshavn
Liv Thorshavn

Liczba postów : 34
Czystość krwi : 3/4
Klasa : VII
Dołaczył : 24/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Nicholas Force Sob Gru 25 2010, 17:20

Dobrze przecież wiedział, w co się pakuje, stając obok niej! Jakoś się przyzwyczaił, przynajmniej w miarę, do jej dziwactw i w sumie go bawiły. Odruchowo zjechał ją spojrzeniem, ale zwyczajnie, nie jakoś chamsko, jak potrafił, gdy był nie w humorze i miał przed sobą kogoś mniej lubianego.
- Tak, ucieszy się, Liv - przytaknął, opanowując przewrócenie oczami i mimowolnie uśmiechnął się lekko. Grzecznie wziął jednego 'kamyka' i żeby czasem coś nie było nie tak, włożył tą rękę do kieszeni - dzięki.
- Nie wracasz do zamku? - spytał po chwili, przenosząc tylko na chwilę wzrok na zamek i przymrużając oczy. Na dłuższą metę chyba obserwowanie jej kamyków mogło nie być tak fajne, jak z początku.
Nicholas Force
Nicholas Force

Liczba postów : 73
Czystość krwi : czysta
Klasa : VII
Dołaczył : 22/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Liv Thorshavn Sob Gru 25 2010, 17:34

Pogodna twarz dziewczyny nachmurzyła się. Kolejny fakt o Liv Thorshavn. Jej twarz była otwartą księgą. Wszystko z niej wyczytasz, nawet ostatni posiłek (joke).
- Eva marudzi więc już chyba naprawdę pora wracać. Najwidoczniej się tu zasiedziałam tak, że rąk nie czuję - zachichotała wesoło. Kolejny fakt o Liv: Masz zły humor? Chcesz zapomnieć o swoich problemach? Idź do Thorshavn. Masz jak w banku polepszony nastrój i zapomnisz o normalnym świecie. Gryfonka zaczęła upychać kamyczki po kieszeniach wielkiego swetra, tak to coś rozprute w kilku miejscach miało kieszenie.
- Ciekawe czy jutro będzie burza i czy na błoniach urośnie w końcu Pultencja Ziarnista. - westchnęła - Sadzę ją od trzeciej klasy i nic. Eva twierdzi, że to diabelskie gnomy zjadają ziarna...będę to musiała sprawdzić i spróbować wyjść z zamku nocą...Albo w ogóle do niego nie wracać na noc? - tu trochę dziewczyna zjechała do monologu choć zerkała na Krukona.
Szli wolnym krokiem w stronę zamku. Najciekawsze było to, że nikt nie zadał Liv pytania dlaczego taka jest. Kim jest Eva, dlaczego gada do samej siebie i jest dziwaczką.
No ale to w końcu pół mózgi co nie?
Liv Thorshavn
Liv Thorshavn

Liczba postów : 34
Czystość krwi : 3/4
Klasa : VII
Dołaczył : 24/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Nicholas Force Sob Gru 25 2010, 17:42

- Chodź, chodź, ma rację - mruknął, ruszając powoli w odpowiednią stronę. Postępy, zaczynał zgadzać się z niejaką Evą. W każdym razie, nie zamierzał nawet o nią wypytywać, chyba po prostu na razie nie będąc gotowym na kolejną dawkę 'dziwnych' odpowiedzi. Ale znając jego ciekawość, w końcu zacznie wypytywać, niech się nie martwi.
- Pulte... co? - popatrzył na gryfonkę trochę z rozkojarzeniem, bo jak to miał w zwyczaju, gdy ktoś zaczynał mówić mało zajmujące, lub 'zmyślone' rzeczy, wyłączał się. Doszedł do takiej perfekcji, że nawet w odpowiednim czasie potrafił i tak potakiwać, czy tam mruczeć coś typu 'mhmm'. W każdym razie ta nazwa jakoś zwróciła jego uwagę.
- Lepiej wróć. Z całym szacunkiem, ale nie będę na drugi dzień wnosił cię w postaci bryłki lodu - zmarszczył lekko brwi, wcale nie zadowolony taką wizją. Przeczesał odruchowo ręką włosy, targając je jeszcze bardziej. Nie odezwał się więcej, czekając na kolejny monolog ze strony dziewczyny. rzeczywiści potrafiła poprawiać humor, czy jak w jego przypadku teraz, wyciągać z tej cholernej monotonii.
Nicholas Force
Nicholas Force

Liczba postów : 73
Czystość krwi : czysta
Klasa : VII
Dołaczył : 22/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Liv Thorshavn Sob Gru 25 2010, 17:59

Zaśmiała się wyobrażając sobie taką scenę.
- Jesteś bardzo zabawny - stwierdziła - Ale nie zamarznę, na Wyspach Owczych bywa jeszcze zimniej, a daję sobie tam radę nawet z kąpielami w morzu podczas zimy.
No proszę, Thorshavn potrafi nawet podać jakąś normalną informację.
Zaraz jednak wykonała dziwny gest ręką jakby sobie coś przypomniała, a wcześniej jej umknęło.
- Pultencja Ziarnista to taka mała roślinka o białych kwiatach i diabelnie ostrych kolcach. Rośnie tam gdzie mieszkam - wyjaśniła. - To bardzo miło z Twojej strony, że nam towarzyszysz. Nawet Eva Cię polubiła - delikatny uśmiech ale pozbawiony jakiegoś fałszu czy kokieterii - I przepraszam za ten głupi incydent tydzień temu na eliksirach - to ostatnie powiedziała chyba najszczerzej. Byli już na dziedzińcu. - Do zobaczenia - rzuciła na odchodne i "zniknęła" w tłumie, który rozstąpił się przed nią jak Morze Czerwone.

[z.t]
Liv Thorshavn
Liv Thorshavn

Liczba postów : 34
Czystość krwi : 3/4
Klasa : VII
Dołaczył : 24/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Nicholas Force Sob Gru 25 2010, 20:26

Ok, jak on sobie to wyobrażał to raczej nie wyglądało to zabawnie, nawet jeśli użył metafory, no ale. Słysząc jednak o kąpielach ledwo powstrzymał wzdrygniecie. Może i nie marzł specjalnie teraz, ale żeby w zimie się kapać? No, chyba, że wcześniej odpowiednio by się 'znieczulił', to może...
- Musiałbym to kiedyś zobaczyć - powiedział tylko, zerkając na dziewczynę z cwaniackim uśmiechem i nieco wyzywającym spojrzeniem, ale tylko z przekory. Oby tylko rzeczywiście nie zamierzała tego teraz robić.
Pokiwał ze zrozumieniem głową, gdy mu wyjaśniła coś o tej roślince. Znając Liv, mogła wcale nie istnieć, ale w to już nie wnikał, nieważne. Brunet zaśmiał się potem krótko
- Czyli awansowałem? Ok, przekaż jej że też nawet ją polubiłem - rzucił, czując się przez krótki moment trochę jak idiota z niewiadomej przyczyny. Zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć, o co chodzi z tymi eliksirami, ale zanim coś zdążył odpowiedzieć, gryfonka już odeszła. Powiedział więc tylko krótko 'do zobaczenia' i sam ruszył w swoją stronę.

[zt]
Nicholas Force
Nicholas Force

Liczba postów : 73
Czystość krwi : czysta
Klasa : VII
Dołaczył : 22/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Haerowen Villain Sro Gru 29 2010, 20:23

Dzień się już kończył. Wróć, poprawka! Dzień JUŻ się skończył. Słońce od wielu godzin leżało skryte gdzieś za horyzontem, oświetlając drugą część globu. Bo przecież tak działo się niezmiennie od... zawsze. Ale nie będę rozpisywać się na temat krążenia Ziemi wokół Słońca, bo każdy, kto uczęszczał do szkoły (nawet z przymusu!) na pewno zna tą historię na pamięć. A w takim powtarzanie jej nie ma sensu i lepiej będzie przejść do spraw ważniejszych. Czyli do Haerowen.
Ślizgonka, po dość dziwnej konfrontacji z Macy, krążyła po Hogwarckich korytarzach jeszcze przez krótką chwilę, póki nie trafiła na drzwi prowadzące na zewnątrz. Planowała wrócić do swojego dormitorium, chcąc jak najszybciej zakopać się w kocu i zapomnieć o bożym świecie, jednak widząc księżyc, otulony szalem nocy, natychmiast zmieniła decyzję. W końcu łóżko może poczekać, a tak piękna noc nie zdarza się zbyt często.
Idąc pośród szumiących drzew, Haerowen wsłuchiwała się w odgłosy nocy. Hukanie sów odbijało się echem po błoniach, przyprawiając ślizgonkę o nieprzyjemne dreszcze. A może to od zimna? Tak, to raczej od mrozu. Przecież durne hałasowanie ptaków nie było w stanie ją przestraszyć, a, jak głupia, wylazła na zewnątrz ubrana jedynie w ciemne spodnie, białą koszulę oraz krawat w ślizgońskich barwach z godłem. Jakby tego było mało, na nogach miała nic innego jak szpilki! Tak, to zdecydowanie jest idealny ubiór na mroźną, ZIMOWĄ noc. Co z tego, ze wszędzie dookoła leżały ogromne zaspy śniegu? Nie licząc już lodowatych płatków, prószących prosto na zmarznięta twarz Haerowen. Coś czuję, że w Skrzydle Szpitalnym już niedługo pojawi się nowy pacjent.
W głowie ślizgonki pojawiało się wiele myśli, nie dających jej spokoju. Patrząc na księżyc zastanawiała się kiedy wypada pełnia i czy to może nie oda tak wpłynęła na jej podły nastrój. Zaraz jednak jej uwagę znów odciągało huczenie sów, a w głowie pojawiła się myśl, by niedługo odwiedzić sowiarnię i wysłać możne z dwa, trzy listy. Najlepiej do Ethana. Co z tego, że jej kuzyn uczył się w tej samej szkole? Ostatnio prawie w ogóle się nie widywali, czemu nie można byłoby się dziwić, gdyby nie drobny fakt, że wszyscy mieli wolne. Ten paskudny puchon nie raczył pokazać się Haerowen na oczy aż od ostatniej wigilii, którą spędzili wspólnie w rodzinnym gronie. Nie, ślizgonka nie miała mu tego za złe, chociaż zaczynała powoli tęsknić za jego towarzystwem. Może wyśle do niego, poprzez Nestiri, zaproszenie na wypad do Hogsmeade? Tak, to był dobry pomysł.
Zamyślona Haerowen nawet nie spostrzegła, kiedy krańce jej butów zmącił spokój jeziora. Na tafli pojawiły się okręgi. Ślizgonka uniosła nieznacznie brwi, rozglądając się dookoła. Jakim cudem nie zauważyła, że zawędrowała tak daleko? Może nie byłaby zdziwiona gdyby nie temperatura, sięgająca parę stopni poniżej zera oraz buty, które mimo swojej elegancji i, o dziwo, wygody, nie nadawały się do spacerów w grubej warstwie śniegu, zalegającej na ścieżce prowadzącej do jeziora. A jednak jakoś się tutaj znalazła i wcale nie narzekała. Szum wody, w połączeniu z melodią nuconą przez drzewa, działa kojąco. Haerowen podeszła do pobliskiego drzewa i strzepnęła z jego korzeni śnieg, a kiedy już na nich przysiadła, wyciągnęła z torby szkicownik, ołówek oraz różdżkę. Niestety nikł blask księżyca nie był w stanie na tyle oświetlić ziemi, aby Haerowen mogła spokojnie rysować bez pomocy zaklęcia.
-Lumos- szepnęła cicho, a kiedy światło rozerwało mrok nocy na drobne strzępy, drugą ręką sięgnęła po ołówek. Zazwyczaj gdy tworzyła w jej głowie pojawiała się jakaś wizja. A to wspomnienie, które zapadło jej głęboko w pamięć, a to karykatura kogoś, kto ostatnio jej podpadł. Dzisiaj w myślach krążyła jedynie Emilie, uśmiechnięta, w swoim słomianym kapeluszu, z miłością spoglądająca na swoją wnuczkę. I z każdą chwilą wizja, przez ołówek, przelewała się na papier. W chwilach takich jak te Haerowen najbardziej odczuwała brak tak bliskiej osoby, jak Emilie. Jednak nie dawała tego po sobie poznać. Jedyną zmianą, jaka zaszła w jej twarzy był rumieniec, który wpłynął na jej policzki wraz z opuszczeniem Hogwartu.
A skoro Emilie już nigdy nie zdoła uściskać Haerowen, to powinna to zrobić chociaż Eth. Z nią ślizgonka również dawno się nie widziała, ostatnio chyba na balu. Od tego czasu gryfonka zapadła się pod ziemię. No dobra, spójrzmy prawdzie w oczy- to panna Villain ostatnio krążyła w Hogwarcie, wybierając na wędrówkę miejsca nie często odwiedzane przez innych uczni. Już kilka razy zaszywała się na strychu, szkicując... koty z kurzu walające się po drewnianej podłodze. Kreatywnie.
Haerowen Villain
Haerowen Villain

Liczba postów : 122
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Lloyd Ashton Czw Gru 30 2010, 20:04

Rzeczywiście, noce takie jak ta nie zdarzają się często. Pomimo chmur sypiących powoli śnieżnymi płatkami, nadal dało się dostrzec księżyc, rzęsiście oświetlający teraz Hogwart i jego okolice. Przynajmniej w oczach Lloyda, który w sumie widział w ciemnościach trochę lepiej niż przeciętny uczeń. Na przykład dlatego, że przeciętny uczeń nie był wilkołakiem.
Sprawiło to jednak, że chłopak postanowił wyjść na błonia i przejść się trochę, może zażyć trochę ruchu. Zima nie służyła ćwiczeniom, wolał zaszyć się w zamku niż brnąć przez śniegowe zaspy. Teraz jednak pojawił się kaprys, czym prędzej więc opuścił szkołę, przyzwyczajony do spełniania swoich nawet najdziwniejszych zachcianek. Dlaczego? Proste - bo może.
Kiedy przechadzał się w okolicach jeziora, niespodziewanie dostrzegł błysk światła, pozornie pojawiającego się znikąd. Zerknął w tamtą stronę i z zaskoczeniem dostrzegł jakąś sylwetkę. Zbyt daleko było jednak, żeby dostrzec szczegóły. Wciągnął głęboko powietrze, wyłapując zapachy. A potem uśmiechnął się z rozbawieniem i ruszył w tamtą stronę. Cicho, cichuteńko. Był drapieżnikiem, umiał podejść swoją ofiarę. Tutaj wprawdzie zadanie było nieco trudniejsze, bo Haerowen także nie była w końcu taka do końca zwyczajna, ale już nie takie zwierzaki podchodziło się ukradkiem. Byle nie robić gwałtownych ruchów, powoli stawiał stopę za stopą. Podchodził od strony zawietrznej, żeby nie wyczuła jego zapachu. Kiedy zaś zbliżył się już na odległość kilku metrów, nie bawił dalej w podchody, w końcu Hare nie była wcale taka kiepska w te klocki. Wyrwał do przodu i zamknął ramiona wokół dziewczyny, przytulając ją od tyłu.
- Czeeeeść Kociaku, co ty tu tak sama siedzisz? - zapytał wesoło, opierając swój podbródek na jej głowie - Znowu uciekasz od ludzi? No nieładnie, nieładnie...


Ostatnio zmieniony przez Lloyd Ashton dnia Czw Gru 30 2010, 21:27, w całości zmieniany 1 raz
Lloyd Ashton
Lloyd Ashton
Prefekt

Liczba postów : 50
Czystość krwi : czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 14/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Haerowen Villain Czw Gru 30 2010, 20:36

Nieświadoma zagrożenia Haerowen uważnie wpatrywała się w swój szkic, czując nieprzyjemną irytację. Rysunek nie był źle, ale przedstawiał Emilie, której czegoś brakowało. Na głowie miała swój słomkowy kapelusz, spod którego wystawały niesforne loki. Uśmiech rozświetlał zmęczoną, pokrytą zmarszczkami twarz a oczy śmiały się zupełnie jak... Haerowen zmarszczyła brwi, na dłuższą chwilę wzrokiem przystawiając właśnie na tej części rysunku. To właśnie przez oczy szkic nie był taki, jak powinien. Ich radość była sztuczna, jakby wymuszona, nie tak jak parę lat temu, kiedy Emilie jeszcze żyła.
Haerowen westchnęła ciężko, odkładając szkicownik na bok. Zmęczona potarła twarz zmarzniętymi dłońmi. Ostatnio odkryła u siebie jeden i to dość dziwny lęk. Obawiała się, że w pewnym momencie zapomni jak wyglądała Emilie, jak śmiały się jej oczy, jak układały włosy gdy zakładała swój kapelusz. Miała masę jej portretów, jednak to nie to samo. Wspomnienia w jej głowie wciąż pozostawały żywe, pielęgnowane każdego dnia jednak z czasem traciły barwy. Haerowen bała się, że kiedyś staną się całkiem czarno białe, a potem... znikną.
I wtem pojawił się Lloyd. Ślizgonka aż podskoczyła, czując jak znienacka ją objął. Pochłonięta rozmyślaniem an temat swojej babki straciła czujność i dała się tak łatwo podejść! Wstyd! A jednak zamiast wyrwać się ze złością, o zgrozo!, zaśmiała się.
-Przecież wiesz, jak lubię izolować się od innych. Zwłaszcza naszych kochanych gryfonów, których ostatnio zrobiło się strasznie dużo- odparła, wywracając oczami. Odchyliła głowę do tyłu tak, aby móc spojrzeć na swojego przyjaciela. Co z tego, że widziała jego twarz do góry nogami? Znała ją na pamięć i nawet z zamkniętymi oczami potrafiłaby wymienić gdzie znajduje się każda rzęsa, każdy pieprzyk.
-Spotkałam twoją koleżankę, Macy. Jęcząca Marta zafundowała jej lodowaty prysznic- znowu się roześmiała, gdy powrócił obraz puchonki, stojącej w ogromnej kałuży rdzawej wody.
Haerowen Villain
Haerowen Villain

Liczba postów : 122
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Lloyd Ashton Czw Gru 30 2010, 20:52

Wprawdzie lczył się z tym, że dziewczyna może go jednak usłyszeć albo wywęszyć, jednak w ostateczności odniósł pełne zwycięstwo. Ofiara - dość zaskoczona - spoczęła w łapskach drapieżnika. Po raz kolejny pomyślał, że jest dobry, karmił swoją próżność bez opamiętania.
I zareagował śmiechem na jej śmiech, wypuścił zaraz i usiadł obok. Zerknął szybko na papier, który pokryła tymi swoimi gryzmołami. Znaczy, dobra była. Tyle że Lojdek jakoś nigdy nie interesował się za bardzo sztuką. Nie, żeby uważał ją za coś zbytecznego, w końcu to wyższa kultura, wrażliwość, artyzm i w ogóle... tylko że on patrząc na największe nawet dzieła, widział po prostu bazgroły. Krył się z tym jednak jak mógł, w końcu pochodził z ważnej, niemal arystokratycznej rodziny, a tu taki brak wrażliwości...
- Taa, Gryfoni - uśmiechnął się ze zrozumieniem i bynajmniej nie był to zbyt sympatyczny uśmiech - Z Potterem na czele. Niektóre rzeczy się chyba nie zmieniają.
Z tego co się orientował, nadal utrzymywał się pogląd, że bycie Czerwonym to jest dopiero coś. Kolejna rzecz, której nie rozumiał, tym razem mógł już o tym mówić zupełnie otwarcie. Korzystał też z tego na całego. Ethelyn owszem, była w porządku. Poza tym, był to dom wypełniony ludźmi, którzy za wszelką cenę chcieli pokazać światu, jacy to oni nie są wyjątkowi. Prychnął z niesmakiem, po czym uśmiechnął się, słysząc znajome imię.
- Ach, moja ukochana pani kapitan Macy! - zawołał z rozczulonym uśmiechem, oczy jednak zdradziły go swoim złowrogim błyskiem - Biedaczka moja, lodowaty? Powiem Marcie, żeby następnym razem użyła wrzątku. Po nim zostają takie fajne poparzenia i bąble...
Nawet trochę żałował, że nie widział Puchonki w konfrontacji z duchem. No ale nic, może jeszcze się kiedyś uda.
- Osobiście nie uważam jej za swoją koleżankę - dodał dla jasności - ostatnio chyba myśli nad wywaleniem mnie z drużyny, bo ona ma władzę a ja śmiem niewłaściwie się do niej odnosić. To wiesz, pies ją lizał - stwierdził, sadzając się wygodniej na pieńku - Co u ciebie w ogóle? Dawno cię nie widziałem, jakoś nie po drodze nam było. W porządku wszystko?
Lloyd Ashton
Lloyd Ashton
Prefekt

Liczba postów : 50
Czystość krwi : czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 14/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Haerowen Villain Pią Gru 31 2010, 15:36

W takim razie można rzec, że Lloyd się przeliczył. W każdej innej sytuacji Haerowen na pewno usłyszałaby jego kroki, chociaż tak ciche i rozważnie stawiane, jednak myśli o Emilie zawsze ją rozkojarzały. Do tego dochodził jeszcze kojący szum wody, działający prawie tak dobrze jak tabletki nasenne. Jednak przy takiej pogodzie lepiej odpuścić obie spotkanie z Morfeuszem- o ile mnie pamięć nie myli, zamarznięcie czasami bywa śmiertelne. A spanie w śniegu przynosi właśnie takie efekty.
Kiedy Lloyd zajął miejsce obok, Haerowen odwróciła głowę w jego stronę. Taki widok nie zdarzał się często- ślizgonka szeroko uśmiechająca się do puchona (nie wspominając już o uścisku, którym chłopak ją obdarzył). Jednak Lloyd był dla niej niemalże tak ważną osobą, jaką była Ethelyn, więc nawet, gdyby jak ona, trafił do Gryffindor'u Haerowen nie chciałaby stracić z nim kontaktu.
A jeżeli chodzi o kompletny brak wrażliwości na sztukę, nie można mieć wszystkiego. A Haerowen, tak między nami, to nie przeszkadzało póki Lloyd jej dzieła uznawał za ładne.
-Myślę, że gdyby nie Potter, życie w Hogwarcie byłoby nie do zniesienia- westchnęła, przyjmując rozmarzoną minę.-Ta jego powalająca inteligencja, charyzma i urok wewnętrzny. Nie mówiąc już o tym, jaki jest przystojny!
Mimo starać Haerowen nie udało się zachować powagi i wybuchnęła gromkim śmiechem. Musiałaby być nie wiadomo jak pijana, czy torturowana, aby przyznać, że naprawdę tak myśli o Potterze. Po dzień dzisiejszy nie rozumiała, co Ethelyn w nim widziała. Tak, WIDZIAŁA. Na całe szczęście cała ta niezdrowa fascynacja Albusem przeszła jej równie szybko, jak przyszła.
-Wytłumacz mi, kto był na tyle głupi, by mianować ją kapitanem?- spojrzała na Lloyda, unosząc brwi do góry.-Może to sabotaż Malfoy'a, by puchoni nie mieli szans na wygranie w meczach?
Trzeba było przyznać, ze żółci, chociaż nie tak liczni, byli całkiem nieźli w Quidditcha, jednak dzięki Macy ich możliwości był ograniczone. Gdyby to Lloyd, a nie tępawa Anderson, był kapitanem, to na pewno pokonanie ich graniczyłoby z cudem.
-Właściwie, to nie najgorszy pomysł. Może pokryta bąblami wreszcie wyglądałaby przyzwoicie. A u mnie wszystko i owszem, wszystko w porządku. Chociaż mogłam wziąć ze sobą sweter- ledwo zdołała skończyć zdanie, a kichnęła (to straszne, prawda?). Zasłoniła usta dłońmi, zsiniałymi od zimna. Ich kolor wskazywał, że albo Haerowen była bardzo podatna na mróz, albo siedziała na dworze już dość długo.
Haerowen Villain
Haerowen Villain

Liczba postów : 122
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Lloyd Ashton Sob Sty 01 2011, 16:15

Lojd od początku był bardzo specyficznym Puchonem. W zasadzie, kiedy tiara przydziału spoczęła na jego głowie, nie od razu wiedziała co z nim zrobić. Nadawał się do Slytherinu, oczywiście. Jednocześnie jednak posiadał w sobie tak dużą dawkę indywidualizmu, że wybór tego domu wydawał się tego nie oddawać w pełni. Poza tym, zawsze twierdził, że dom tak naprawdę jeszcze nie przesądzał o niczym. Kiedy więc trafił do pracowitych i honorowych Puchonów. wcale nie uznał tego za koniec świata. W zasadzie to nawet się ucieszył. Zdenerwował tym ojca, no i przez dłuższy czas mógł udawać niewiniątko podczas wpadania w kłopoty, no bo jest tylko biednym i niezbyt zorientowanym mieszkańcem Hufflepuffu. Szkoda tylko, że ta sztuczka już nie działała. Trochę go poznali przez te lata, a szkoda.
Lloyd zaśmiał się głośno na uwagę o Potterze, wymienianie jego rzekomych cech rozbawiło go jeszcze bardziej. Potter, Albus Potter. Czyż ta szkoła nie byłaby o wiele mniej barwna bez tego pana w czerwonym kapturku? Zdecydowanie tak.
- Nie przystojny! - zaprotestował, kręcąc głową - Podobno był najprzystojniejszy na balu. Najprzystojniejszy. Hm, ciekawe co by było, jakby na najbliższym meczu z Puchonami przez przypadek oberwał w twarz tłuczkiem... oczywiście tłuczkiem zbłąkanym i zupełnie przypadkowym, ale odbitym z taką siłą, by mu tam trochę rzeczy poprzestawiać tu czy tam....
Lojd nie mógł powiedzieć, żeby z Albusem prowadzili jakąś otwartą wojnę czy coś w tym stylu. Właściwie to niewiele mieli ze sobą do czynienia, jak już to podczas meczów Quidditcha lub podczas rzadkich spotkań na boisku. Szanował go jako gracza, bo wolał przeciwnika przecenić niż nie docenić, jednak jako człowieka to już zupełnie inna para kaloszy. Zresztą, nie tylko o nim miał niezbyt pozytywne zdanie. Jego osobista pani kapitan irytowała go nawet chyba bardziej i to przecież bez "Potter" w nazwisku. Wzruszył lekko ramionami, słysząc pytanie Haer.
- Dobre pytanie. Sądzę, że przeczytała za dwie poślednie książki o Quidditchu i poczuła się strasznie ważna. Ale co tam, nie zależy mi aż tak na pucharze, robię to bardziej for fun. Wiesz, latam po boisku i zupełnie legalnie atakuję ludzi. I nie oddam tej przyjemności łatwo... - dodał z nagłym błyskiem w oku.
Jakby Macy postanowiła go naprawdę wywalić, z pewnością nie zostawiłby tego tak po prostu. Co jak co, ale wrogiem to on potrafił być naprawdę niebezpiecznym, a Puchonka z pewnością nie miałaby ochoty się o tym przekonywać. Pokryta bąblami skóra to by był pikuś.
- Przyzwoicie czy nie, z pewnością lepiej - dodał, uśmiechając się enigmatycznie - Ona chyba może wyglądać już tylko lepiej. Chociaż znając te wasze babskie możliwości, to zawsze jesteście w stanie dokonać niemożliwego ze swoim wyglądem. W obie strony.
Spojrzał na jej dłonie, uniósł brwi. Dopiero teraz dostrzegł, że dziewczyna jest bez płaszcza czy kurtki. Zabawne, wcześniej Angel tak samo wybrał się do Hogs. Ci Ślizgoni to coś jednak mieli poluzowanego z podsufitką. Zdjął swój zimowy płaszcz i wstał. Założył go jej na ramiona, jednocześnie układając z przodu, by zakrył dłonie i nawet szkicownik leżący na kolanach. Oddałby jej szalik, ale nie zabrał ze sobą.
- Głupku, to ja tu jestem od odwiedzania skrzydła szpitalnego - ofuknął ją, jednak bez prawdziwej złości - Trzeba cię trochę rozgrzać. Co powiesz na małą rundkę po Zakazanyym Lesie...?
Uśmiechnął się do niej w ten rzadko pokazywany innym, złowrogi sposób. Na ogół dobrze się maskował i nie pokazywał przesadnie tej mniej szlachetnej strony swojej natury. W końcu każdy może obgadywać innych, nie było w tym niczego niezwykłego. Panicz Ashton w rzeczywistości skrywał w sobie bardzo nieszlachetną naturę, która w dodatku uwielbiała łamać. Tak reguły, jak i ludzi, nie robiło mu to różnicy. A Zakazany Las dla wilkołaka i animaga to i tak jak plac zabaw. Spojrzał w oczy swojej przyjaciółki i wyciągnął w jej stronę dłoń.
Lloyd Ashton
Lloyd Ashton
Prefekt

Liczba postów : 50
Czystość krwi : czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 14/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Haerowen Villain Sro Sty 05 2011, 18:55

Jeżeli nie wiecie, co jest najlepszym sposobem, na polepszenie sobie humoru to wam powiem- rozmowa z przyjacielem i najlepiej, żeby był nim Lloyd. Wystarczyło pobyć w jego obecności dosłownie pięć minut, aby poczuć się lepiej. I dzięki temu Haerowen znów poczuła chęć uprzykrzenia życia jakiemuś niewinnemu puchonowi. Wszystko wróciło na swoje miejsce.
-Ach, nie rozumiem, jak mogłam go tak źle potraktować! Przecież to ideał...jestem pewna, że każdy gryfon ma jego zdjęcie w pokoju!-tak, dobrze usłyszeliście. GRYFON. Przecież Albus jest tak cudowny, że nawet mężczyźni nie mogą się mu oprzeć, prawda? Nie licząc Lloyda, oczywiście!-A co do tłuczka, to kapitalny pomysł! Jesteś genialny, wiesz?
Haerowen obdarzyła przyjaciela szerokim, ale paskudnie ślizgońskim uśmiechem. Jej oczy błyszczały, chociaż ciężko powiedzieć, czy z zimna czy raczej z nagłej poprawy humoru. Na pewno z tego drugiego- w końcu dostała kurtę Lloyda i nie miała już prawa narzekać na mróz. I wcale nie planowała.
-Ej. I tak masz lepiej. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby zostać obrońcą- westchnęła wspominając parę meczy. Zwłaszcza te, które skończyły się wizytą w Skrzydle Szpitalnym. Quidditch był emocjonująca i przyjemną grą, jednak chwilami zbyt brutalną. Dlaczego tak sądzę? Może po tygodniowej śpiączce, z której Haerowen obudziła się z potworną migreną i bólem po złamanym żebrze.
Wyrwana z zamyślenia, zaśmiała się słysząc słowa Lloyda. Owszem, to on był wielkim fanem Skrzydła Szpitalnego, czy raczej- pielęgniarki w nim pracującej. W prawdzie ślizgonka nie rozumiała jego zauroczenia Autumn, zwłaszcza, że ta miała męża który również pracował w szkole i to wszystko mogło się źle skończyć, jednak puchon był jej przyjacielem. I tak jak robiła wszystko, by Eth zapomniała o Alubusie (co, nawiasem mówiąc, w końcu jej się udało), to zachowanie przyjaciela akceptowała. W końcu i tak mu przejdzie, nie?
-Lubię, jak zadajesz pytania retoryczne- zacmokała, chowając szkicownik do torby. Lloyd nie musiał nawet pytać. Haerowen zawsze była chętna do wycieczek po Zakazanym Lesie, czy to dzień, czy noc, czy słońce- czy deszcz. Chociaż szczerze mówiąc nie przepadała za tym ostatnim będąc w postaci kota. Gdy była sobą nie robiło jej to różnicy, czy była cała mokra, czy nie (pomijając, że bała się o swój szkicownik), jednak jako zwierzę unikała go jak...ognia.
Haerowen spojrzała na przyjaciela ze swoim charakterystycznym błyskiem w oku. Posłała mu całusa, który w jej wydaniu wypadł co najmniej złośliwie. Nie minęła minuta, ba!, nawet pół, a już zamiast ślizgonka pojawił się niewielki, czarny kot, o ślepiach równie aroganckich co jej. Machnęła ogonem i pognała w stronę lasu.
Haerowen Villain
Haerowen Villain

Liczba postów : 122
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Lloyd Ashton Czw Sty 06 2011, 14:02

Coś w jego oczach zabłysło, kiedy Hare znowu się odezwała. Spojrzał na nią bystrym wzrokiem, zdecydowanie węsząc nową rozrywkę. Oczywiście jej głównym punktem miało się okazać nabijanie z cudownego i jakże przystojnego kapitana Gryfonów.
- Czyżbyś miała jakieś przeprawy z Albuskiem, o których jeszcze mi nie powiedziałaś, podła kobieto? - w jego głosie wyraźnie czuć było rządzę natychmiastowego poznania wszelkich, nawet najdrobniejszych szczegółów - I oczywiście, że jestem genialny. Teoretycznie jest to najbardziej oczywista rzecz pod słońcem, ale w sumie mogę ci wybaczyć powtarzanie tego za każdym razem.
Hare wyglądała już zdecydowanie lepiej niż kiedy ją tutaj znalazł. I bardzo dobrze. W ogóle nie rozumiał jej tendencji do włóczenia się w miejsca, do których w ogóle nie jest przystosowana. Jemu samemu na szczęście nie było tak zimno. Niech żyje likantropia.
- Sądzę, że wyszedł w tym twój ukryty masochizm - powiedział z pełnym przekonaniem, wystawiając w jej stronę język - Ale nie bój nic, będę odbijał tłuczki zmierzające w twoją stronę. Nie mogę być przecież zbyt dobrym graczem, jeszcze mnie, o zgrozo, zrobią tym kapitanem kiedyś. A ja nadal twierdzę, że mam na tą fuchę za dużo ajkju...
Jego pomysł przyjęła z aprobatą, w ogóle go to nie zdziwiło. Znali się aż za dobrze. Poza tym, nie spodziewał się po niej niczego innego. Dobierał sobie przyjaciół troskliwie i umiejętnie. Zdecydowanie nieprzypadkowo. Już po chwili sam rozpoczął swoją metamorfozę, zaciskając przy tym mocno zęby. Jedno trzeba było powiedzieć otwarcie - przemiany bolały. I to bardzo. Ale to była tylko chwila, kiedy jego tkanki przechodziły gwałtowną metamorfozę, później było dużo lepiej. Przeciągnął się, stając na tylnych łapach i z zadowoleniem zawył w stronę księżyca, w tej chwili ukrytego raczej za chmurami. Zorientował się, że Ślizgonka ruszyła już w stronę lasu. Ruszył za nią szybko, na czterech łapach. Niech zacznie się zabawa.
Lloyd Ashton
Lloyd Ashton
Prefekt

Liczba postów : 50
Czystość krwi : czysta
Klasa : VI
Dołaczył : 14/12/2010

Powrót do góry Go down

Brzeg jeziora Empty Re: Brzeg jeziora

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach