Nowe pokolenie bohaterów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sala z łóżkami

+3
Autumn de Geneville
Adam Enfer
Mistrz Gry
7 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sala z łóżkami Empty Sala z łóżkami

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lis 28 2010, 18:10

Większość uczniów zwyczajnie omija to miejsce. I nie chodzi tylko o fakt, że pielęgniarka jest nazbyt upierdliwa i męcząca. Po prostu ta biel, zapach medykamentów i sam fakt, że jest to miejsce cierpień nie przemawia na jego korzyść. Jednakowoż, jeśli zdarzy się jakiś wypadek, albo przeziębienie jest tak dokuczliwe, że nie pomagają nawet eliksiry własnej roboty po prostu trzeba się tu udać i już...
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 619
Dołaczył : 28/11/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Adam Enfer Wto Gru 21 2010, 20:56

Skrzydło Szpitalne wydawało się opustoszałe, co działało na korzyść Adama. Naprawdę nie potrzebował jeszcze większej liczby świadków, którym należałyby się wyjaśnienia. Wystarczająco stresowała go świadomość, że będzie musiał porozmawiać z pielęgniarką i wytłumaczyć, co robi z nieprzytomną i ranną dziewczyną w balowej sukni. Na razie na horyzoncie nie pojawił się nikt, to też Adam ramieniem pchnął drzwi i niezgrabnie wsunął się do środka ze swoją ofiarą. Światełka w pokoju na końcu Sali paliły się. Pani de Geneville dzielnie czuwała na swoim stanowisku.
- Halo!? Pomocy! - rzucił w stronę gabinetu, mając nadzieję, że to wystarczy. Nie czekając ani na kobietę, ani na jej instrukcje ułożył Eualie na najbliższym łóżku. Właściwie z trudem czuł swoje ramiona, jednak był dumny, że mu się udało. Nie chodziło rzecz jasna o wagę Krukonki. Po prostu Adam nie miał kondycji i tyle. Dziewczyna nawet na tle jasnej pościeli wydawała się przerażająco blada. Chłopak zaczynał podejrzewać, że może jednak jej los się wypełni i nie będzie miał na to wpływu. Nawet jeśli, i tak zrobił co było w jego mocy.
- Halo!? - rzucił jeszcze raz, nieco bardziej nerwowo.
Adam Enfer
Adam Enfer

Liczba postów : 49
Wiek : 30
Czystość krwi : ¾
Klasa : VII
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Autumn de Geneville Wto Gru 21 2010, 21:16

Autumn wyszła z gabinetu z dość zaaferowaną miną, nie spodziewając się nikogo aż tak szybko. Nie kłopotała się, żeby nosić cały ten fartuszek i śmieszną czapkę, która wchodziła w skład jej pielęgniarskiej pracy, ograniczając się tylko do niezbędnych gumowych rękawiczek, gdy tego wymagała potrzeba. Stąd też mogła nie budzić specjalnie zaufania, taka drobna, w dresie, z włosami niechlujnie związanymi w kucyk – w końcu kto zważa na elegancję, planując cały wieczór się uczyć?
Jej twarz jednak poprawiała całokształt, poważna i skupiona, utkwiona w dziewczynie leżącej na łóżku, do której niezwłocznie podeszła.
- Co się stało? – zapytała szybko, obdarzając Gryfona krótkim spojrzeniem, po czym znów wróciła do dziewczyny. Zabandażowane ramię nieco ją zmyliło, ale ciągły napływ krwi kazał jej uśmiechnąć się gorzko w myślach. Ładnie ładnie, ale o zwykłej, mugolskiej opasce uciskowej nikt już nie myśli, dziwne, że nie uczą tego uczniów na jakimś obowiązkowym przedmiocie.
Autumn przywołała małe nożyczki z gabinetu i szybko rozcięła materiał, chcąc przyjrzeć się bliżej ranie.
Autumn de Geneville
Autumn de Geneville
Pielęgniarka

Liczba postów : 26
Wiek : 39
Czystość krwi : mugolak
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Adam Enfer Wto Gru 21 2010, 21:28

Minęło kilka minut, zanim z gabinetu wypadła pani Autumn. Widać było, że raczej nie spodziewała się żadnych niespodzianek i miała już swoje plany. Cóż, Adam nie miał wyboru, zapewne gdyby potrafił, załatwiłby to sam. No, ale nie potrafił. Bezczynnie stał przy łóżku w chwili, gdy kobieta podeszła do nieprzytomnej dziewczyny. Od razu zabrała się do roboty, pytania zadając w trakcie. Chyba nie było aż tak poważnie?
- To był wypadek, skaleczyła się. Żadne zaklęcie - modlił się w duchu, żeby to wystarczyło. Jak na razie nie wymyślił brzmiącej sensownie bajeczki, a przecież podał niezbędne informacje. Jeśli magia nie brała w tym wszystkim udziału, to postępowanie powinno być raczej proste. Gryfon ustąpił miejsca kobiecie, wycofując się na koniec materaza, gdzie teraz spoczywały szpilki E.J.
Adam Enfer
Adam Enfer

Liczba postów : 49
Wiek : 30
Czystość krwi : ¾
Klasa : VII
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Autumn de Geneville Wto Gru 21 2010, 21:39

Rozcięcie faktycznie było szerokie, ale nie na tyle, żeby stanowiło jakiś poważny problem dla pielęgniarki. Pobiegła tylko na chwilę do gabinetu, by w szafce z eliksirami znaleźć wyciąg z dyptamu. Mogła go oczywiście przywołać, ale przez te wszystkie zaklęcia ochronne służące zabezpieczeniu przed kradzieżą sprawy się nieco pokomplikowały.
- Żadna trucizna, tak? – Chciała się tylko upewnić, powoli zaczynając wcierać wyciąg po brzegach rany patrząc, jak natychmiast zaczyna się zabliźniać. Właściwie dziewczyna wyglądała dość dobrze, poza samym faktem, że zemdlała, co było jedyną rzeczą budzącą niepokój. W końcu nie straciła chyba aż tyle krwi, bo rana, choć głęboka, żadnego ścięgna, a już na szczęście tętnicy nie ruszyła. Gdy skóra była już gładka, Autumn odłożyła buteleczkę dyptamu na szafce nocnej i znów spojrzała na Gryfona. – Wypadek – powtórzyła. W karcie ucznia samo „wypadek” nie brzmiał zbyt dobrze, toteż dziewczyna brnęła w to dalej. – Mógłbyś go dokładnie opisać?
Autumn de Geneville
Autumn de Geneville
Pielęgniarka

Liczba postów : 26
Wiek : 39
Czystość krwi : mugolak
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Noah de Geneville Wto Gru 21 2010, 21:43

Gdy usłyszał krzyk i ogólne zamieszanie postanowił to sprawdzić. Nie bardzo mu się uśmiechało że ktoś tam wszedł i przeszkodził, ale w końcu taka była jej praca.
Gdy zobaczył gryfona, jego złość się pogłębiła i poczuł tą taką naturalną niechęć do jego osoby. I jeszcze ta dziewczyna. No co za idiotyzm, czego ci gówniarze nie wymyślą żeby popsuć nauczycielom wolny wieczór.
Podszedł do łóżka wokół którego zgromadził sie tłum i westchnął. - Powiedz co się stało. - polecił uczniowi czując rosnącą irytację. Bądźmy szczerzy, przez niego nie pójdzie z żoną na bal. I jest gryfonem, jak jego córka. Az nie ma się czemu dziwić. - I minus dziesięć punktów dla przykładu - powiedział leniwym głosem obserwując krzątaninę pielęgniarki. I wyszedł bo ogółem mógł się zirytować jeszcze bardziej, a tego nie chciał.
Noah de Geneville
Noah de Geneville

Liczba postów : 17
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Blake de Geneville Wto Gru 21 2010, 21:48

Blake stanął z boku uważnie obserwując cała sytuacje. E.J. wyglądała nieciekawie, ale nigdy nie wątpił w umiejętności bratowej. Wiedział, że zapewni poszkodowanej profesjonalną opiekę. W sumie nawet nieco się zaniepokoił. Curtis była jedną z jego ulubionych uczennic. Jako nauczyciel polubił krukonki, za którymi za czasów szkoły nie przepadał. Zwłaszcza te, które były zainteresowane na jego lekcjach i miały jakąś wiedzę. Wysłuchał odpowiedzi gryfona z powątpiewającym wyrazem twarzy. Zwykłe skaleczenia zazwyczaj nie wyglądają tak niebezpiecznie. Chociaż… Nie znał się na ranach. Ale od zwykłych skaleczeń się nie mdleje. Czekał na odpowiedź Adama, ponaglając go wzrokiem. Niech Noah będzie tym złym i okropnym, który go ukaże, ale i Blake chciał się dowiedzieć co się stało. Swoją drogą Noah złościł się z nieodpowiednich pobudek i nawet jego młodszy brat o tym wiedział. Pokrzyżowanie planów… Tak, to jest to czego starszy de Geneville nienawidzi. A więc szczerze współczujemy biednemu gryfonowi. Swoją drogą córka Noah, a bratanica Blake’a jest ślizgonką, a nie gryfonką, ale przecież tamten jest tak „:troskliwym” ojcem, że mógł tego przez te kilka lat nie zauważyć. Mężczyzna nie poszedł za przykładem brata. Został w pomieszczeniu czekając na wyjaśnienia.
Blake de Geneville
Blake de Geneville
Nauczyciel OPCM

Liczba postów : 43
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Adam Enfer Wto Gru 21 2010, 22:07

Prawie nie zwrócił uwagi na dwójkę nauczycieli, którzy w ślad za Pielęgniarką wyłonili się z gabinetu. No tak, mógł się spodziewać. Rodzinka w komplecie. Dziś chyba wszyscy byli przeciwko niemu. Brakowało tylko Dyrektora i nawiedzonej nauczycielki Wróżbiarstwa, która wszystkim przepowiada śmierć. Adam czuł się coraz bardziej zirytowany. Dostał nauczkę, aby więcej nie mieszać się do sprawy Przeznaczenia. Następnym razem gdy ujrzy jakiś wypadek, po prostu da sobie spokój. Za dużo w tym wszystkim zachodu. Teraz jednak nie mógł się już wycofać. Musiał brnąć dalej w to bagno, w które wpakował się na własne życzenie.
- Dla przykładu!? Co to w ogóle za powód? - syknął posyłając profesorowi wściekłe spojrzenie. No tak, jakby było mało, musiał trafić na osobę uprzedzoną do uczniów z domu Gryffindor i Ravenclaw. Wieczór powoli zaczynał przeradzać się w jakiś teatralny dramat lub komedię. Mężczyzną zniknął, nie odpowiadając na pytanie. Adam czuł na sobie pytający wzrok pozostałej dwójki dorosłych. Marzył, aby zwyczajnie wrócić do Dormitorium.
- Wyszliśmy na dwór i z gzymsu coś się oderwało, lód lub sopel. To się otarło o jej ramię, a jak zobaczyła krew, odleciała - właściwie to powiedział prawdę. Tak było. Jego wizja oraz idiotyczny pomysł aby ratować dziewczynę nie miały ze sprawą związku. Poza tym wszyscy nauczyciele w Hogwarcie wiedzieli o proroczych zdolnościach młodego Enfera. Kilka pytań w takim razie mogli sobie naprawdę podarować.
- Mogę już iść? - mruknął zerkając na profesora Blake'a. Pani Autumn zbyt zajęta była E.J.
Adam Enfer
Adam Enfer

Liczba postów : 49
Wiek : 30
Czystość krwi : ¾
Klasa : VII
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Autumn de Geneville Wto Gru 21 2010, 22:21

Wątpliwe, żeby Autumn wiedziała cokolwiek, będąc w tym miejscu zaledwie kilka miesięcy i nie rozmawiając za bardzo z innymi nauczycielami, pomijając męża i szwagra. Kiwnęła jednak głową w stronę Gryfona, przy okazji sprawdzając temperaturę Krukonki i jej twarz, żeby ewentualnie wyłowić symptomy, gdyby cokolwiek jednak było nie tak.
Dziewczyna w końcu odeszła od łóżka, żeby przynieść eliksir wzmacniający, który postanowiła podać dziewczynie, gdy tylko się obudzi. Przysunęła również parawan, stwierdzając, że skoro i tak już jest późno, zatrzyma dziewczynę na noc. Co prawda przydałyby się jakieś dane dziewczyny, ale równie dobrze mogła o to zapytać później, albo po prostu Blake’a, który nietaktownie siedział sobie w sali i się gapił.
De Geneville sprawnie przebrała dziewczynę w jedną ze szpitalnych piżam, odkładając jej balową sukienkę na łóżko obok. No nie ma co, widocznie miała niezłego pecha, kończąc w ten sposób.
Autumn de Geneville
Autumn de Geneville
Pielęgniarka

Liczba postów : 26
Wiek : 39
Czystość krwi : mugolak
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Blake de Geneville Wto Gru 21 2010, 22:28

Blake uśmiechnął się kpiąco. Czy to do swojego brata wyżywającego się bez powodu na uczniu, czy do tego ucznia, awanturującego się z nim, nie wiadomo. W każdym bądź razie wysłuchawszy wyjaśnień Adama uwierzył w nie, gdyż nie widział powodu dla którego miałby nie wierzyć. Może i wiedzieli, ale nie wszyscy o nich pamiętali. Zresztą nieważne. Blake zerknął na Autumn, po czym znów przeniósł wzrok na Adama.
- Tak możesz iść, nie będziesz nam tu już potrzebny. – Odparł spokojnie. Kiedy pielęgniarka ją przebierała, mimo parawanu taktownie odwrócił głowę w drugą stronę. Nie żeby nie był ciekaw... Ale w końcu był nauczycielem. Dlatego zerknął tylko ukradkiem na ciało dziewczyny, kiedy bratowa była do niego tak odwrócona, że nie mogła tego zauważyć. Nie powinno go tu być, no ale…
- Nic jej nie będzie, nie? – Zapytał bratową dość obojętnym tonem, podchodząc jednak do łóżka i przyglądając się bladej twarzy Curtis.
- Nie potrzebujesz jej danych albo czegoś? – W ten sposób Blake zaoferował swoja pomoc, co należy docenić, gdyż niezbyt często mu się to zdarza.
Blake de Geneville
Blake de Geneville
Nauczyciel OPCM

Liczba postów : 43
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by E.J. Curtis Wto Gru 21 2010, 23:01

Sytuacja zaczynała stawać się o tyle poważna, że standardowe omdlenie, bez skutków ubocznych, zwłaszcza z tak błahego powodu trwa zaledwie kilka krótkich minut natomiast E.J. odkąd tu trafiła, przyniesiona na rękach Adama leżała całkowicie bezwiednie jak i bezbronnie nawet nie poruszywszy palcem, by dać jakikolwiek sygnał, że jednak nie jest z nią tak źle jakby to mogło na pierwszy rzut oka się wydawać.
Strach ma wielkie oczy, jak to mawiają, ponieważ lada moment do uszu czarnowłosej zaczęły docierać pierwsze głosy zebranych tu osób, których, o dziwo, było całkiem sporo. Nieco ją to zaintrygowało zważywszy na fakt, że było już późno i trwał Bożonarodzeniowy Bal. Właśnie, bal… Zamiast tańczyć do przebojów współczesnych kapel bez dobrowolnej zgody została przykuta do szpitalnego łóżka. Autumm miała całkowitą rację – trzeba być wyjątkowym pechowcem. Minęła jeszcze dłuższa chwila nim odważyła się otworzyć ociężałe powieki. Początkowo delikatnie nimi zamrugała przystosowując się do nocnego światła, a już za chwilę objęła niewielką część pomieszczenia spojrzeniem zamglonych, czekoladowych oczu jednocześnie wtulając jeden z policzków w miękką, ciepłą poduszkę. Niemalże natychmiast spostrzegła także swą sukienkę spoczywającą nieopodal, co skłoniło ją do sprawdzenia, co też właściwie ma na sobie. Jak się okazało, uroczą, błękitną, szpitalną piżamę choć w tym momencie było jej naprawdę wszystko jedno zważywszy na ciągłe zawroty i ból głowy oraz ogólne, ogromne osłabienie. Dobrze, może jednak nie do końca skoro patrzył na nią jej ulubiony profesor, ale zdecydowanie marzyła o długim i przede wszystkim spokojnym śnie.
E.J. Curtis
E.J. Curtis
Prefekt naczelny

Liczba postów : 39
Klasa : VI
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Autumn de Geneville Wto Gru 21 2010, 23:18

Autumn błyskawicznie zorientowała się, że dziewczyna już nie śpi, co w gruncie rzeczy ją ucieszyło, wskazując na to, że faktycznie zranienie było najzwyklejsze, można by rzec: mugolskie.
- I jak się czujesz, boli cię coś? – zapytała, żeby się upewnić. Czekając na odpowiedź, nalała dziewczynie do szklanki trochę eliksiru wzmacniającego i podała jej. Po nim powinna poczuć się o wiele lepiej, co wcale nie znaczyło, że de Geneville miała pozwolić jej odejść.
Zerknęła na Blake’a i uśmiechnęła się. Dobrze jednak, że był tu z nią, bo raz, że znał większość uczniów, dwa, dodawał jej odwagi – tak tak, pielęgniarce, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało – w obcowaniu z nimi. Pomijając już oczywiście najbardziej istotny fakt, że był skłonny współpracować.
- To za chwilę, Blake – powiedziała, przyglądając się uważnie swojej pierwszej poważniejszej pacjentce. Właściwie była z siebie trochę dumna, chociaż nie było specjalnego zagrożenia życia, to jednak była. I przede wszystkim po raz kolejny utwierdziła się w przekonaniu, jak bardzo lubi pomagać innym, przez co na jej usta wpłynął lekki, chociaż wyraźny uśmiech.
Autumn de Geneville
Autumn de Geneville
Pielęgniarka

Liczba postów : 26
Wiek : 39
Czystość krwi : mugolak
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Blake de Geneville Wto Gru 21 2010, 23:41

Blake patrzył na Autumn oczekując odpowiedzi, jednak kiedy usłyszał, że mówi do E.J. natychmiast przeniósł wzrok na dziewczynę. Uśmiechnął się do niej bardzo Łądnym, dodającym otuchy uśmiechem i obserwował uważnie. Niebieska piżamka nie była taka zła, chociaż kilka minut temu wyglądała z pewnością lepiej. Ale cicho, przecież nikt nie może wiedzieć, że Blake ją widział. Bratowa byłaby chyba na niego przeogromnie zła. Delikatnym ruchem odgarnął włosy z twarzy dziewczyny i usiadł na krześle przy łóżku.
Odwzajemnił uśmiech Autumn. Naprawdę ją lubił. Pielęgniarka, która boi się uczniów, to naprawdę specyficzny przypadek. Ale mniejsza z tym. Blake był tu i to gotów do pomocy. To dziwne, ale chyba przebywanie w towarzystwie pani de Geneville w ten sposób na niego działało. Okazywało się, że czasem bycie pomocnym jest całkiem miłe.
- Jeśli chcesz, to możesz iśc jak skończysz. – Powiedział nagle przypominając sobie brata. W sumie akurat w tym momencie miał go gdzieś, ale znając jego charakter może mieć pretensje do żony o to, że nie mogła z nim pójść. A przecież widział jak bardzo Autumn jest w nim zakochana, więc chciał jej poradzić. Nic więcej jednak już na ten temat nie powiedział. I tak już za bardzo wtrącił się w ich sprawy. – Ja mogę z nią tu posiedzieć jakby co. – Zadeklarował się. W końcu siedzenie tu z Curtis było o wiele ciekawsze niż pilnowanie tych wszystkich gówniarzy na dole. Nawet jeśli dziewczyna była nieprzytomna.

Blake de Geneville
Blake de Geneville
Nauczyciel OPCM

Liczba postów : 43
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by E.J. Curtis Sro Gru 22 2010, 19:17

Wciąż oszołomiona E.J. wpatrywała się pytającym spojrzeniem w twarze dwójki zebranych tu dorosłych czarodziei. To nic dziwnego, skoro jeszcze chwilę temu znajdywała się na zewnątrz, przed zamkiem, a teraz już w pełni bezpiecznym, ciepłym pomieszczeniu. Obecność pielęgniarki była jak najbardziej wskazana jednakże, co tu robił profesor nauczający OPCM, siedzący przy łóżku E.J. i czule odgarniający jej włosy? Czyżby się przed nim wygłupiła i chociażby to On znalazł ją na zewnątrz nieprzytomną? Kto wie.
– Całkiem dobrze. – odparła entuzjastycznie choć jeszcze nieco słabym głosem. Widząc uśmiech na twarzy zarówno Autumn jak i Blake’a, E.J. również się rozchmurzyła, a kąciki jej malinowych ust subtelnie powędrowały ku górze tworząc figlarny uśmieszek. – Okropnie boli mnie głowa i albo miałam wyjątkowo koszmarny sen, albo naprawdę mi się nie przewidziało, i jakiś dupek wrzeszczał mi nad łóżkiem. – wymruczała pod nosem zupełnie niezadowolona z tego faktu, co oczywiście wyglądało komicznie przy skwaszonej minie i zmarszczonym nosku szatynki. Kogóż miała na myśli? Oczywiście naszego słynnego Mistrza Eliksirów, choć w tym momencie zupełnie nie miała świadomości, że go obraża. Cała panna Curtis – bezpośrednia i szczera aż do bólu.
Czarnowłosa skrzywiła się nieznacznie widząc owy eliksir, który podała jej Autumn. Cóż, miała większa bądź mniejszą świadomość tego, jak spora cześć z nich smakuje – ohydne, okropne, dokładnie takie jak gdyby po miesiącu znaleźć resztki śniadanie pod łóżkiem E.J.’a i je skosztować. Jednak, skoro właśnie to miało pomóc, to przecież nie mogła odstawiać tu scen, zatykać ust rękoma i kręcąc głową mówić: Mamusiu, nie zjem obiadku. Tak więc, czym prędzej podjęła się zadania. Z pewnymi trudnościami uniosła się ku górze podparłszy się rękoma, by chwilę później usiąść w pozycji półleżącej. Jeszcze przez chwilę niepewnie przyglądała się naczyniu wypełnionym eliksirem wzmacniającym, po czym przyłożyła je do ust i mocno zacisnąwszy powieki, wypiła ciesz do dna.
– Okropność. – skomentowała, przyjmując grymaśny ton głosu i odkładając szklankę na szafkę.
Wtem jej uszu dobiegła rozmowa mężczyzny i kobiety. Wspominali o Balu Bożonarodzeniowym, Blake zaoferował Autumn, że może ją zastąpić w opiece nad E.J.
– Oho, czy mi się wydaje, czy pokrzyżowałam komuś plany? – zapytała zainteresowana, a jednocześnie z przebłyskiem smutku. Tak, sama nie byłaby wniebowzięta, gdyby przez jakichś uczniów nie mogła pójść na tak ważną uroczystość, choć w przyszłości aspirowała na posadę nauczycielki.
E.J. Curtis
E.J. Curtis
Prefekt naczelny

Liczba postów : 39
Klasa : VI
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Autumn de Geneville Sro Gru 22 2010, 20:43

Dupek wrzeszczący nad łóżkiem, ha. Właściwie, co by nie powiedzieć, piękna charakterystyka Noaha, jakże w szkole popularna, z tego, co zauważyła młoda pielęgniarka. Nie skomentowała jednak tej wypowiedzi, kręcąc tylko głową z uśmiechem.
Popatrzyła za to krótko, to na Blake’a, to na E.J., zastanawiając się, czy oby na pewno dobrym pomysłem było zostawianie biednej uczennicy na pastwę akurat tego faceta. Jeśli chodziło o jej pacjentów, nie ufała mu ani trochę, plus, wcale nie chciała się wybierać na bal, od samego początku. Oczywiście dość mocno ciągnęło ją w stronę wyjścia, a dokładniej kilka pięter niżej, ale nie była pewna, czy Noah nie poszedł czasami na bal. A ostatnią rzeczą, jaką by chciała, było paradowanie tam w dresie. No nic, jutro też jest dzień, spokojnie przejdzie się do gabinetu swojego Mistrza Eliksirów i zobaczy, co się da zrobić.
- Niee, o to się nie martw – uśmiechnęła się do dziewczyny. – Przyniosę ci zaraz eliksir słodkiego snu i jakby co, będę w gabinecie – powiedziała tylko, biorąc od niej kubek i wstając. – Blake, jak chcesz możesz zostać, ale nie za długo, dobra? – powiedziała, podkreślając ostatnie słowa, po czym zabrała eliksir wzmacniający i znów zniknęła na chwilę w gabinecie.
Pokazała się jeszcze na chwilę z obiecanym eliksirem, kładąc go na szafce nocnej obok łóżka pacjentki i znów wróciła do siebie, żeby w końcu się jakoś w spokoju pouczyć.
Autumn de Geneville
Autumn de Geneville
Pielęgniarka

Liczba postów : 26
Wiek : 39
Czystość krwi : mugolak
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Blake de Geneville Czw Gru 23 2010, 21:32

A więc jednak z krukonką wszystko dobrze. Jak się tu zjawiła wyglądała trochę nieciekawie, ale ważne, że już wszystko okay. Dlaczego Autumn mu nie ufała? Przecież Blake to nie Noah! On nie planował żadnego romansu z uczennicą. Skoro już się podjął tej pracy, to chciał ją wykonywać w miarę dobrze. A romans w pracy na pewno nie byłby czymś dobrym. Chociaż z drugiej strony on nigdy nic nie planował, zawsze wszystko po prostu się działo. W każdym bądź razie za wszelką cenę próbował się wymigać od tego balu, ale jak widać, to chyba nie będzie wcale takie łatwe.
Słysząc tekst E.J. o krzyczącym dupku, mężczyzna parsknął śmiechem.
- Jeśli to był sen, to bardzo nieprzyjemny. – Stwierdził udając powagę. Bawiło go to, bo faktycznie to bardzo dobra charakterystyka Noah. Jego starszy brat był mężczyzną porywczym, który dużo krzyczał. Pod tym względem to Blake był spokojniejszy. Może dlatego, że był wyluzowany i nie spinał się tak jak tamten? Stres był dla niego czymś zupełnie obcym i bardzo dobrze na tym wychodził.
- Tylko trochę. – Odrzekł ignorując odpowiedź bratowej. – Ale nie przejmuj się, chyba Cię nie zapamiętał, więc Ci się upiecze. – Mówił wesoło i beztrosko, jak zwykle. W sumie nie sądził, że Noah mściłby się jakoś na dziewczynie za pokrzyżowanie mu planów. On się tylko tak wkurzał jak coś się działo, później raczej zapominał. Tak mu się przynajmniej wydawało. Chociaż pewny nie był, gdyż nigdy jakoś dogłębnie nie analizował psychiki starszego brata.
- Spoko. Chyba nie jestem tu potrzebny. – Powiedział robiąc coś w stylu smutnej minkę, po czym uśmiechnął się promiennie.
Więc będę musiał iść na ten cały bal. – I w tym momencie skrzywiłł się niezadowolony. Jak widać nie każdy nauczyciel marzy o tym, aby uczestniczyć w takim wydarzeniu. Jednak nadal nie wstawał. Nie robił tego na co nie miał ochoty, jednak tym razem musiał, więc starał się to chociaż jak najbardziej odwlec. Obserwował krzątającą się wokół Autumn, a kiedy ta zniknęła zwrócił wzrok na Curtis.
- Zawsze mdlejesz na widok krwi? – Zaciekawił się. To ciekawa przypadłość. Chociaż chyba wcale nie była taka rzadka. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zawiesił wzrok na butelce z eliksirem. Powinien podać go dziewczynie i pozwolić zasnąć, po czym udać się na bal. Chwycił fiolkę w rękę i zaczął jej się uważnie przyglądać.
- Powinni coś dodawać do tych eliksirów żeby lepiej smakowały. – Stwierdził marszcząc czoło. On sam nienawidził być chory. Zarówno dlatego, że bezczynne leżenie w łóżku tak strasznie nudne, jak i z powodu niesmacznych eliksirów.
Blake de Geneville
Blake de Geneville
Nauczyciel OPCM

Liczba postów : 43
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by E.J. Curtis Pią Gru 24 2010, 12:17

Bardzo młoda pielęgniarka, która stosunkowo niedawno objęła to odpowiedzialne stanowisko niemalże od razu zyskała sympatię E.J. Jej niewygórowane zachowanie, gesty, mowa czy chociażby strój bez wątpienia sprawiały, że potrafiła skutecznie komunikować się ze szkolną młodzieżą, co było jej wielkim atutem. Prócz tego, zdołała uniknąć pewnej przykrej… Nauczycielskiej wyższości, którą reprezentowało wielu spośród hogwardzkich belfrów. Autumn, mimo iż posiadała wiedzę na temat zdrowotnych schorzeń o wiele większą od przeciętnego ucznia, skupiała się na pomocy, a nie na tym, by pokazać cóż to Ona nie potrafi. Tak, zdecydowania ją lubiła.
Dlatego też, gdy ponownie postawiła na jej szafce kolejny już eliksir dziewczyna obdarzyła ją serdecznym uśmiechem, a z jej ust padło krótkie Dziękuję.
– Nie lubi Pan szkolnych potańcówek? – spojrzała na niego z ukosa, podejrzliwym wzrokiem, a jeden z kącików jej ust powędrował wysoko ku górze. Jego smutna minka zbitego szczeniaka była tak urocza i zabawna, że zmusiła czarnowłosą do bezwarunkowego, cichego chichotu. – To bardzo, bardzo dziwne. – skinęła głową poważnie i twierdząco, patetycznie zaznaczając palcem wskazującym wagę swych słów. – Zawsze wyobrażałam sobie Pana jako czołowego imprezowicza i luzaka, z wianuszkiem wielbicielek wokoło. Wie Pan, takiego, który podchodzi do dziewczyny i mówi Hej, Maleńka. Zatańczymy ognistą rumbę w mojej sypialni? – powiedziała, starając się naśladować szarmancki, prowokujący głos, a przy tym zalotnie puszczając oczko w kierunku Blake’a.
– Cii, jeśli Pan nie chce pójść na bal możemy uknuć pewien tajemny plan. – powiedziała szeptem, by tylko i wyłącznie Blake mógł ją usłyszeć. – Ja będę udawać tak bardzoo ciężko chorą, co będzie doskonałą wymówką by tu zostać i uniknąć przechadzania się wokół tańczących dzieciaków, a przy okazji kontrolowania czy któreś z nich skutecznie nie przemyciło napojów wysokoprocentowych. – dokończyła, również nie podnosząc tonu głosu.
Na wzmiankę o traceniu przytomności na widok krwi automatycznie, z pozycji leżącej, przemieściła się do tej siedzącej, wcześniej poprawiając szpitalną poduszkę, by zapewnić sobie komfort i wygodę. Jednak nim udzieliła odpowiedzi zdecydowanie, przecząco pokręciła głową, co oczywiście oznaczało, że stwierdzenie Blake nie jest prawdą.
– Nie, to coś zupełnie innego. Owszem, nie przepadam za jej widokiem, do czego otwarcie się przyznaję, ale.. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Nieistotne. Wszystko to, co wydarzyło się nim tu trafiłam jest bardzo… Dziwne, nielogiczne i nie potrafię tego wyjaśnić. – opowiedziała, choć miała tego świadomość, że to jeszcze nie koniec i czym prędzej musi wyjaśnić owe zdarzenia poprzez rozmowę z pewną osobą, która po prostu zniknęła.
– Mam rozumieć, że teraz zechce mnie Pan uśpić? – spojrzała wymownie na fiolkę eliksiru słodkiego snu. Teraz, kiedy poczuła się o wiele lepiej wcale nie było jej do tego spieszno.
E.J. Curtis
E.J. Curtis
Prefekt naczelny

Liczba postów : 39
Klasa : VI
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Blake de Geneville Nie Gru 26 2010, 02:46

Autumn była osobą wzbudzającą sympatie. Także u Blake’a. Brak wyższości, a także wspomniany już wcześniej delikatny lęk przed uczniami były naprawdę niecodzienne. W sumie cieszył się, że jego nowa bratowa jest osobą z którą można pogadać i w której towarzystwie czuł się naprawdę dobrze, ponieważ nie wywoływała u niego irytacji, a co za tym idzie nie wdawał się w nią w żadne spory, ani nie unikał jej. Wręcz przeciwnie często szukał z nią kontaktu.
- Lubiłem, kiedyś. Kiedy sam byłem uczniem. Teraz niezbyt. Co w tym dziwnego? – Zapytał patrząc na nią uważnie. Kiedyś owszem, szkolne bale i jakiekolwiek inne imprezy były czymś przyjemnym. Teraz wcale nie odpuścił sobie imprezowania, jednak zmieniło ono nieco charakter. Spędzał czas z osobami w bardziej zbliżonym do siebie wieku.
Słysząc wypowiedź dziewczyny, wybuchnął śmiechem. Stwierdził, że E.J. jest bardzo bezpośrednia, co akurat bardzo mu się podobało. Poza tym zdziwił się, że aż tak trafnie go oceniła, bo przecież w jej wyobrażeniu było wiele racji. – Coś w tym jest. Jednak jestem tu nauczycielem, więc na pewne rzeczy nie mogę sobie pozwolić. Niestety. – Spojrzał na nią z figlarnym uśmiechem. – Miałbym potraktować w ten sposób McGonagall? – Zapytał, śmiejąc się głośno i szczerze, rozbawiony tą wizją. To byłoby chore, ale także niesamowicie zabawne. Może zrobi coś takiego, kiedy postanowi odejść z Hogwartu? Albo lepiej nie. Jeszcze by się zgodziła! A tego by przecież nie chciał. Nie wiadomo co siedzi w głowie, starej profesorki.
Kiedy krukonka zaczęła szeptem wyjawiać mu swój plan, pochylił głowę w jej stronę, słuchając uważnie z lekkim uśmiechem. Kiedy Blake wysłuchał dziewczyny do końca, jego uśmiech nieznacznie się powiększył. – Ciekawy plan. Może McGonagal tu przyjdzie i wtedy będziesz mogła popisać się zdolnościami aktorskimi. Naprawdę zrobiłąbyś to dla mnie? – Odparł, przy ostatnim zdaniu patrząc jej bałamutnie prosto w oczy. Po chwili jednak wyprostował się, jakby nad czymś mysląc. – A to jest właśnie kolejny powód. Mnie osobiście w najmniejszym stopniu nie przeszkadzają napoje wysokoprocentowe, a jednak muszę pilnować uczniów, aby ich nie spożywali. Tego w tej pracy nie lubię. – Cieszył się z objętego stanowiska, było ciekawe i w ogóle… Jednak de Geneville był osobą, która wręcz nienawidziła wtrącać się w nieswoje sprawy, a co za tym idzie w jakikolwiek sposób kontrolować kogoś. Jednak decydując się na objęcie tego stanowiska zdawał sobie sprawę na czym będzie polegać jego praca i był gotów na wypełnianie swoich obowiązków, co zresztą robił. Ale przecież nikomu nie zaszkodzi czasem trochę pomarudzić, prawda? Zresztą Blake niewiele miał powodów do narzekań.
Kiedy dziewczyna podniosła się na łóżku, obserwował ją uważnie i wysłuchał do końca jej odpowiedzi.
- Nie musisz. – Odparł tylko. On sam pewnie nawet nie próbowałby wyjaśnić, tylko przeszedłby nad tym co się stało do porządku dziennego. A może nie? W sumie z nim to nigdy nic nie wiadomo. Wiele jego zachowań wynikało z obecnego nastroju, stanu ducha, a co za tym idzie były nieprzewidywalne i często skrajnie różne. Chyba był trochę niestabilny emocjonalnie.
- Sam nie wiem. – Znów zerknął na fiolkę, a później na dziewczynę. – To raczej zależy od Ciebie. Wiele przeszłaś, więc nie powinienem Cię męczyć. – Powiedział z miną, która świadczyła o tym, że myślał zupełnie odwrotnie.
Blake de Geneville
Blake de Geneville
Nauczyciel OPCM

Liczba postów : 43
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by C.J. Curtis Nie Gru 26 2010, 13:16

Impreza dopiero zaczynała się rozkręcać, a C.J. już zdążył dopuścić się haniebnego aktu w pokoju nauczycielskim, nabić minusowe punkty dla swojego domu i przyczynić się do zmrożenia ciała jednej z uczennic Hogwartu. Gdy udało mu się wreszcie wrócić na salę, w której odbywał się bal, złapał go jeden ze znajomych i podzielił najnowszymi rewelacjami, które Gryfon wysłuchał z trwogą w sercu, natychmiast wybiegając z Wielkiej Sali. Nie zwracał żadnej uwagi na starających się go zatrzymać profesorów, serce podskoczyło mu do gardła, nadnercza wzmogły produkcję adrenaliny, a prędkość, jaką Curtisowi udało się w tym momencie osiągnąć, mogłaby zdemotywować wszystkich olimpijskich biegaczy. W końcu nic nie jest lepszym stymulatorem do działania na wysokich obrotach od wiadomości, że bliska osoba walczy właśnie o życie. Ale czy naprawdę walczy?
W zaskakującym tempie szesnastolatek znalazł się na trzecim piętrze. Nie zdążył jednak wyhamować i wywalił się na śliskiej posadzce, próbując w biegu złapać za klamkę drzwi, prowadzącą do Skrzydła Szpitalnego. Zdyszany, zziajany i czerwony na twarzy wparował do sali z łóżkami szpitalnymi, robiąc przy tym niemało hałasu.
- E.J., nie umieraj! - zawołał jeszcze nim przekroczył próg. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, a czarne oczy chłopaka zaczęły nerwowo świdrować spojrzeniem całe pomieszczenie. Prędko zarejestrowały profesora de Geneville'a skupionego przy jednym z łóżek, a Curtis natychmiast do niego podbiegł. - E.J.! E.J! Ty... - Głos Gryfona załamał się na moment, brwi ściągnęły, a usta zacisnęły w cienką linijkę. C.J. poukładał sobie w głowie po kolei wszystko to, co się wydarzyło i co rzekomo miało się wydarzyć, po czym palnął się otartą dłonią w czoło. - Ty żyjesz! - westchnął, przeciągając samogłoski ostatniego wyrazu. - Zatłukę McByrnesa, powiedział mi, że ledwie dychasz i walczysz o życie! - Chłopak zdawał się nie zwracać uwagi na jakże szanowanego przez niego nauczyciela OPCM, który jako jeden z nielicznych miał ten przywilej przeczytania od czasu do czasu wypracowań Curtisa. Gryfon skupił się teraz na swej ciemnowłosej bliźniaczce. - Ja tu już ci chciałem nerkę oddawać i krew do transfuzji, w końcu w środku jesteśmy tacy sami, no nie? - Świst powietrza, głęboko nabrany w płuca nastolatka i pałkarz drużyny Domu Lwa zrobił dwa kroki w tył, zakładając ręce na karku. Musiał chwilę odetchnąć.
C.J. Curtis
C.J. Curtis

Liczba postów : 89
Czystość krwi : półkrwi
Klasa : VI
Dołaczył : 14/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by E.J. Curtis Pon Gru 27 2010, 10:43

Oczywiście, że nie było w tym nic nadzwyczajnego, choć pewien sentyment z własnych lat szkolnych powinien mu pozostać, nawet w najmniejszym stopniu. Obecnie czynny udział Blake’a w Bożonarodzeniowym Balu nie byłby możliwy zważywszy na jego pozornie dojrzały już wiek (choć E.J. gorliwie uważała, że swą urodą o niebo przewyższał niejednego przedstawiciela męskiej części Hogwartu) oraz posadę, którą obejmował (tutaj także panna Curtis miała swoje skromne zdanie, ponieważ szalenie uwielbiała inteligentnych, światłych mężczyzn, a słowo nauczyciel o czymś świadczy, prawda?). W końcu, bez trudu można sobie wyobrazić zszokowane miny jego podopiecznych, gdyby ujrzeli człowieka, niejako autorytet, który na co dzień przelewa do ich głów konieczną wiedzę, prezentującego wygibasy i ponętny ruch bioder w centrum parkietu. Zapewne odpowiednia, pełna szacunku relacja by się zatarła, a On już na zawsze pozostałby ich kumplem.
– Nie wszystko stracone, Panie Profesorze. – powiedziała tajemniczym, być może aż zanadto kuszącym tonem głosu. Mimo wszystko, mimo tego, kim dla niej był i jak powinna go traktować jej czekoladowe oczy rozbłysły nieznanym, bardzo rzadkim blaskiem, co w spowitym mrokiem pomieszczeniu było doskonale uwidocznione. – W Hogwarcie istnieje bardzo wiele tajemnych skrytek i pomieszczeń. – dodała z figlarnym, charakterystycznym dla niej uśmieszkiem. – Tylko proszę nie myśleć, że nakłaniam Pana do złego, a już tym bardziej, że wspomniane skrytki przetestowałam. Nie, nie, nie. Wciąż jestem wzorową Panią Prefekt. – ten tytuł, odkąd tylko go uzyskała, zawsze był dla E.J. wielką chlubą i byłaby w stanie zrobić niemalże wszystko byleby tylko go nie utracić i zatrzymać odznakę we własnej kieszeni. Co, oczywiście, nie było przeszkodą do otwartego nęcenia profesorów(a), gdzież by tam!
Wzmianka o legendzie Hogwartu, srogiej, starej pannie, profesor McGonagall gorąco zachęcanej do odwiedzenia sypialni de Geneville okazała się być zbyt wielka jak na wytrzymałość przepony E.J. Czarnowłose dziewczę, które jeszcze kilkadziesiąt minut temu leżało nieprzytomne i z zakrwawioną ręką wśród białej, szpitalnej pościeli teraz bawiło się w najlepsze, a do ozdrowienia i szczęścia wystarczyło jej tak niewiele. Wybuchnąwszy nieopanowanym, radosnym śmiechem natychmiast zasłoniła twarz niewielką poduszką by nie wzbudzać niepotrzebnych niepokoi i podejrzeń Autumn, która zapewne teraz spędzała kolejną noc nad grubymi książkami. Śmiech Krukonki był tak niesamowicie uroczy, że druga osoba nie potrafiłaby przejść obok niego obojętnie ani tym bardziej bez drgnięcia kącików ust, lecz po chwili udało jej się uspokoić.
– O nie, to był chwyt poniżej pasa, naprawdę. Proszę nawet nie próbować, nie radzę! To nie Panu było dane widzieć ją w koszuli nocnej i o dziwo, rozpuszczonych włosach. – zakończyła, zaznaczając wagę swych słów, a szeroki uśmiech wciąż nie zniknął z już rumianej twarzy E.J. Po dzień dzisiejszy wspominała to wydarzenie. Wraz z kilkoma koleżankami z tego samego roku zakradły się do sypialni Manewry i schowawszy się w strategicznych punktach tj. szafa czy teren tuż za kanapą, dane im było widzieć ją w długim aż po kostki, białym, zwiewnym stroju nocnym, w którym przypominała Ona bądź co bądź, topielicę. Jednakże największym szokiem był dla nich widok sięgających niemalże pasa włosów kobiety, ponieważ słynęła z wiecznych, stonowanych koków. Szalona eskapada zakończyła się tak, że były zmuszone oczekiwać póki nie zaśnie by móc się stamtąd bezpiecznie wymknąć.
– Wcale n… – już miała dokończyć, kiedy przez pomieszczenie przeszło istne tornado w postaci bliźniaka, zakłócające całkiem przyjemną atmosferę. Nagły huk w ogóle nie przeraził dziewczyny, a spowodował jedynie, że jej ciemne brwi w znacznym stopniu powędrowały wysoko ku górze, czoło niebezpiecznie się zmarszczyło, a jej usta zacisnęły się w wąską linijkę, co oznaczało tylko jedno – lepiej, by czym prędzej zaczął się tłumaczyć, bo awantura była już o krok od drzwi, a jeśli zacznie na niego Wrzeszcze, to żadna z jego miłości go nie uratuje! Była zła, baaardzo zła, o czym bezwarunkowo świadczyły dwie, malinowe plamki na policzkach.
– C.J. czy Ciebie adoptowali z Leśnego Ośrodka Hodowli Kretynów i Idiotów?! Napisz do matki, niech jak najszybciej podeśle Twoją metrykę, ale to już! Jak słowo daje, z każdym dniem wierzę w nasze bliźniacze więzi coraz to mniej! – bezsilności dziewczyny nie było końca, a na jej ukoronowanie uderzyła się otwartą dłonią w czoło, kręcąc głową z politowaniem. – Ty gryfońska plotkaro! Niech tylko stąd wyjdę, a powieszę Ciebie i tego całego McByrnesa za Wasze śliczne bokserki na drzewie, na błoniach, na publiczne widowisko! – po raz kolejny ujęła w dłonie miękką poduszkę i ze wszystkich zgromadzonych sił cisnęła nią w ukochanego braciszka.
– C.J.? – czarnowłosa już o wiele spokojniej spojrzała na niego z cwanym, ironicznym uśmieszkiem. – Chyba jednak troszkę mnie lubisz, co? – teraz utkwiła w nim podejrzliwe, wręcz przeszywające na wylot spojrzenie. – Skoro byłbyś w stanie oddać mi nerkę… – dodała, niby niewinnie przeciągając samogłoskę. Teraz to Ona go zawstydzi! Przecież facetom tak trudno jest się przyznać do wyższych uczuć, zwłaszcza do siostry bliźniaczki, której na co dzień dokucza się na każdym kroku!
Blake mógł być świadkiem jedynego w swoim rodzaju sparringu rodzeństwa Curtis i wcale nie byłoby nadzwyczajnie dziwnym, gdyby po tym wszystkim zaczął unikać E.J. w obawie o własne życie, zdrowie i.. Bokserki?
E.J. Curtis
E.J. Curtis
Prefekt naczelny

Liczba postów : 39
Klasa : VI
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Blake de Geneville Wto Gru 28 2010, 01:03

Curtis miała całkowita rację zarówno co do urody de Geneville’a, jak i jego wieku i inteligencji. Bo jej braku nie można mu zarzucić. Mimo, że był lekkoduchem, który miał wszystko gdzieś i nie lubił ograniczeń, na pewno nie był głupi. Może wręcz przeciwnie? Może jego sposób bycia odzwierciedlał mądrość, nie do pojęcia dla większości zwykłych, przeciętnych ludzi? Kto wie. Bo przecież on w pewien sposób przekraczał granice narzucane przez staroświeckie poglądy, przez chęć spełniania przez ludzi swoich „powinności” narzuconych niewiadomo przez kogo i niewiadomo po co. Kierował się w życiu własnymi kaprysami, nie oglądając się przy tym na innych i na to co sobie pomyślą, A przede wszystkim na to co według tych innych powinien. I dzięki temu był w pewien sposób wolny. A Blake bardzo nie lubił ograniczeń. W sumie to chyba zależy od punktu widzenia. Ludzie z bardziej konserwatywnymi poglądami mogli uważać jego podejście do życia za złe, okropne i niewiadomo jakie jeszcze. Jednak jeśli chodzi o pracę, w niej pozostają pewne granice, których przekraczać nie należy. Jako nauczyciel musiał mieć szacunek uczniów, więc nie mógł być ich kumplem. Dlatego też nie pozwalał sobie na zbyt wiele. Zwłaszcza na lekcji. To, że miał słabość do niektórych uczennic to inna sprawa. Poza tym wcale nie trzeba być surowym belfrem w stylu McGonagall, czy Snape’a, aby mieć respekt wśród uczniów.
Z zadowoleniem dostrzegł blask czekoladowych oczu dziewczyny, a jej kuszący ton wcale mu nie przeszkadzał wręcz przeciwnie. Czerpał jakąś pokrętną satysfakcje z tej rozmowy, chociaż starał się nie przesadzić. W sumie nie wiadomo dlaczego. Wiedział, że E.J. ma do niego słabość, jednak wcale nie dla tego ją tak bardzo lubił. No, bo przecież nie ona pierwsza i nie ostatnia. A Blake nie należał do tych podstarzałych amantów, podnoszących sobie samoocenę poprzez uwodzenie młodziutkich dziewcząt. Jego ego nie potrzebowało takich działań, gdyż zdawał sobie sprawę ze wszystkich swoich walorów. A więc to co innego. Co, ciężko określić. Jednak było coś, co sprawiało, że lubił Curtis nieco bardziej niż inne uczennice, o uczniach już nie wspominając. I nie chodziło tylko o to, że przyjemnie się na nią patrzyło. – A nie nakłaniasz? – Zapytał znów patrząc na nią bałamutnie. – I co tez takiego można robić w tych skrytkach o których wiesz, a których nigdy nie przetestowałaś? – Dodał uśmiechając się nieco dwuznacznie. Bo szczerze mówiąc jemu, tylko jedno przychodziło do głowy.
Śmiech krukonki był faktycznie uroczy i do tego zaraźliwy, toteż profesor śmiał się beztrosko razem z dziewczyną, patrząc przy tym na drzwi w których każdej chwili mogła zjawić się Autumn i go stąd wyrzucić. Chociaż znając łagodność blondynki zapewne by tego nie zrobiła. – Faktycznie, ale wcale nie jest mi przykro z tego powodu. – odparł wesoło. Nie chciałby oglądać Minerwy w takim stroju. I wcale nie chodziło o to, że od pierwszej klasy jej nie lubił. Po prostu widząc zbyt wiele mógłby jeszcze zwątpić w piękno kobiecego ciała, które przecież tak uwielbiał. – Ale czekaj, czekaj. W jakichże to okolicznościach miałaś okazje widzieć McGonagall w negliżu? Czyżbyś miała zwyczaj podglądać nauczycieli? – Posłał jej sugestywne spojrzenie. Ciekawe… Mogłoby się to dla niej źle skończyć, gdyby została przyłapana, ale przecież bez ryzyka nie ma zabawy, no nie? No chyba, że to Blake by ja przyłapał na podglądaniu jego samego. Znając nie wziął by tego do siebie i w najmniejszym stopniu by się tym nie przejął. W końcu nie należał do osób zbyt wstydliwych, bo i ze swoim pięknie zbudowanym ciałem nie miał się czego wstydzić. Ale odbiegamy od tematu.
Nie dane mu było usłyszeć, co jeszcze E.J. chciała mu powiedzieć, gdyż wtedy właśnie zjawił się jej bliźniak. Mężczyzna skrzywił się niezadowolony, zarówno ze względu na hałas jaki tamten zrobił, jak i na przerwanie tak interesującej wymiany konwersacji.
- Zachowuj się ciszej. – Zgromił chłopaka wzrokiem. W końcu to pomieszczenie w którym przebywają chorzy, a więc trzeba to uszanować mimo, że akurat w tek chwili nie było tu nikogo poza E.J. i Blake’em. Poza tym za ścianą Autumn próbuje się uczyć, a de Geneville wcale nie chciał, aby ktokolwiek jej w tym przeszkadzał. Po chwili jednak parsknął śmiechem słysząc słowa przerażonego C.J.’a. Nerka… Tak, przeszczep tego narządu był zaiste niezbędny dla rannej w rękę dziewczyny.
Blake przeniósł wzrok na dziewczyny. Oho, zapowiadało się ciekawie. Wysoko uniesione brwi, zmarszczone czoło i usta ściągnięte w wąską szparkę uznał, całkiem zresztą słusznie za oznakę gniewu. I to nie małego. Siedział wciąż na krześle, krzyżując ręce na piersi i z niemałym zainteresowaniem obserwując rozwój wydarzeń. Starał się nie wtrącać jednak słysząc wyzwiska jakimi krukonka obrzuciła swojego bliźniaka, wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Wyobrażenie sobie E.J. spełniającej swoją groźbę wcale nie pomogło w zwalczeniu ataku śmiechu, wręcz przeciwnie jeszcze go pogłębiło. Słysząc dalszą część wypowiedz dziewczyny, nie mógł odmówic jej sprytu. Nie wiedział jakie są stosunki między tym rodzeństwem, ale chyba właśnie wykorzystała całą tą sytuacje na swoja korzyść.
Blake w końcu opanowawszy śmiech, wciąż obserwował Curtisów coraz bardziej zaciekawiony. Nie widział powodów, aby unikać E.J., wręcz przeciwnie, jego sympatia do niej tego wieczoru jeszcze się pogłębiła. O życie i zdrowie się nie bał. O bokserki także. Chociaż może powinien? Skoro do tego jeszcze zakrada się do nauczycielskich gabinetów… A Blake bardzo lubił swoje, najczęściej satynowe bokserki.
Blake de Geneville
Blake de Geneville
Nauczyciel OPCM

Liczba postów : 43
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 12/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by C.J. Curtis Wto Gru 28 2010, 14:46

On tu tak z sercem na dłoni, z dobrocią, z czystością, jak nie on, a tu takie traktowanie... Po prostu wstyd.
Curtis oparł dłonie na biodrach i pokręcił głową z niedowierzaniem, wysłuchując wszystkich epitetów i obelg pod swoim adresem.
- Jest mi wstyd za ciebie - westchnął ciężkim tonem, łapiąc lecącą w jego stronę poduszkę. Odłożył ją ostrożnie na brzeg łóżka, zdając się raczej nie przejmować tym, że jego bliźniaczka się unosi. No i w razie czego wolał mieć coś do obrony, gdyby przyszło jej na myśl znów na niego naskoczyć. W końcu E.J. to dziwna postać. Raz jest milutka, raz wstrętna. Rozumiemy, że kobieca natura i inne pierdoły, ale... - Jak chcesz się wyżalić, to idź do babci. Babcia głucha, to wysłucha - mruknął, wznosząc oczy do sufitu i zajął miejsce obok profesora. Skoro już tu przyszedł, to nie pójdzie tak prędko. - I nie sap tak, proszę, bo wyglądasz jak Hugo w Dolinie Paproci.
Jakież były stosunki między tą dwójką? Cóż, stosunek jak stosunek, C.J'owi trafił się już nie jeden lepszy, ale cóż poradzić? Podnieść głowę i iść dalej, rodziny się nie wybiera i rzeczywiście najlepiej wychodzi się z nią na zdjęciu.
- Ależ oczywiście, że cię lubię - żachnął się Gryfon, nieco przesadzając z udawanym przejęciem. - Wiesz, że cię kocham nad życie i byłbym rad, gdybyś wykrzesała z siebie choć odrobinę wdzięczności dla mojego zainteresowania twoją osobą - prychnął, odwracając głowę w stronę drzwi. Aktorstwo było jego dobrą stroną. Zwłaszcza, gdy chciał pokazać coś z dobitną teatralnością, o czym E.J. doskonale wiedziała. Swoją drogą, to Casey rzeczywiście czuł się nieco urażony. Równie dobrze mógł machnąć ręką i bawić się w najlepsze, ale jak ona zareagowałaby na jego miejscu, gdyby usłyszała, że bliska jej osoba niemal schodzi z tego świata? Nie jego wina, że dostał lewe informacje. A McByrnesa to jeszcze dorwie.
Curtis niechcący szturchnął nauczyciela ręką, więc natychmiast odwrócił się w jego stronę, przepraszając. On nie miał ulubionych bokserek, zawsze brał pierwsze - lepsze, nie zwracając takiej uwagi na wzór i materiał. I tak wszystkie były niemal identyczne. I ten motyw o satynowych gaciach mógł pan zostawić dla siebie, panie de Geneville. Z całą pewnością nie będziemy sprawdzać, ba, nawet wyobrażać sobie z jaką skrupulatnością psor wybierał bieliznę.
C.J. Curtis
C.J. Curtis

Liczba postów : 89
Czystość krwi : półkrwi
Klasa : VI
Dołaczył : 14/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by E.J. Curtis Sro Gru 29 2010, 22:12

E.J. wiedziała, że musi to zrobić już w momencie, kiedy po krótkiej chwili odzyskała przytomność w jednym ze szpitalnych łóżek. Pod tym względem jej brat bliźniak był dokładnie taki sam jak i Ona – także znał wszystkich i wszędzie oraz wiedział o nich aż nazbyt wiele, a jego osobowość śmiało można określić jako ewidentną duszę towarzystwa, roztaczającą wokół siebie grono wielbicielek. Dlatego też był jej pierwszą i być może, ostatnia nadzieją, a sama czarnowłosa głęboko wierzyła, że i o tej osobie przyszło mu co nieco wiedzieć. Jednakże mimo wszystko, mimo tego jak wielką sympatią darzyła Blake’a, nie mogła zrobić tego przy nim. Platoniczne uczucie, platonicznym uczuciem, lecz koniecznie należy pamiętać o tym, że zawsze pozostanie jej nauczycielem od obrony przed czarną magią. Dlatego też została zmuszona, by w bliżej niewiadomy sposób, czym prędzej odciągnąć C.J.’a na bok. O dziwo, okazja pojawiła się w mgnieniu oka. Otóż, ukochany braciszek zaczął ciskać w jej kierunku wszelakimi, niezbyt miłymi uwagami. Póki co puściła je mimo uszu, choć niebawem, zapewne podczas kolejnej kłótni oczywiście mu je wygarnie, jakby inaczej. W zamian tego przybrała na twarz teatralną, wymuszoną, aż nazbyt rozwścieczoną minę, by zachować pozory potężnej złości. Żywiła tylko gorącą nadzieję, że uroczy mężczyzna siedzący przy jej łóżku się na to nabierze i zrozumie kłótnie rodzeństwa, które przecież bywają na porządku dziennym.
Tak więc ostrożnie udało jej się wyjść spod grubej, ciepłej kołdry odzianej w śnieżnobiałą pościel by chwilę później postawić stopy na chłodnej, by nie rzec – lodowatej posadzce. Podparłszy się rękoma, wstała, a gdy już znalazła się przy bracie mocno zacisnęła dłoń na jego ramieniu dając mu tym samym wyraźny znak, by za nią poszedł, bez żadnego ale.
- Musimy sobie coś wyjaśnić. – dodała tylko, posyłając bliźniakowi porozumiewawcze spojrzenie, które z cała pewnością poprawnie odczyta. Tak więc, kiedy młody Gryfon zdecydował się pójść za nią dotarli na przeciwległy koniec sali, gdzie znajdywało się ostatnie już łóżko jak i pokaźna szafa z różnorakimi eliksirami. Gdy już E.J. oceniła, że znajdują się w odpowiednio bliskiej odległości, nieco zbliżyła się do ucha chłopaka, a z jej ust wypłynął bardzo intensywnie ściszony głos:
– Znasz Adama Enfera? Jesteście w jednym domu więc pomyślałam, że… Może wiesz cokolwiek na jego temat? - wszystko to mówiła pewnym tajemniczym szyfrem, który nasi szkolni bliźniacy samodzielnie wymyślili, gdy byli jeszcze w przedszkolnym wieku.
E.J. Curtis
E.J. Curtis
Prefekt naczelny

Liczba postów : 39
Klasa : VI
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by C.J. Curtis Sro Gru 29 2010, 22:36

Grono wielbicielek, ochy i achy, jakaż Eulalie była domyślna i spostrzegawcza, że zauważyła wreszcie te wszystkie durzące się w jej bliźniaku dziewczęta. Nie, żeby się chwalił, ale to przecież dało się dostrzec już z pewnej odległości, Casey roztaczał wokół siebie specyficzną aurę, ale być może rodzeństwo tego u siebie nie dostrzega, więc panienka Curtis została w tym momencie rozgrzeszona. Co do wiedzy o całym zamku, wszystkim i wszystkich, to może jednak nie tak dokładnie C.J. był wszechwiedzący. Nie obchodziły go plotki, znał po prostu fakty.
Kiedy tylko ciemnowłosa podniosła się z łóżka i wygramoliła spod ciężkiej, szpitalnej kołdry, Gryfon podniósł się natychmiast przestraszony, stojąc w gotowości do złapania mdlejącej dziewczyny. Tymczasem ta złapała go bezprecedensowo za czarną koszulę (marynarka, gdzie jest marynarka?! Ach tak, zapomniał ją odebrać od Blanche...) i pociągnęła na drugi koniec sali. C.J. przeniósł na chwilę wzrok na psora de Geneville, sprawdzając, czy przypadkiem nie ogląda się za nimi i nie ma zamiaru podsłuchiwać, po czym utkwił spojrzenie w młodszej (o kilka minut, ale jednak!) siostrze. Minął moment, zanim do chłopaka dotarło, że E.J. mówi do niego szyfrem, który wymyślili jeszcze jak byli mali, by rodzice ich nie rozumieli. Kolejną chwilę zajęło mu rozszyfrowanie tekstu w przekazanym mu w zapomnianym już języku. Dopiero kiedy go zrozumiał, jego oczy powiększyły się do rozmiarów spodków od filiżanek.
- Enfer, Enfer, ten ciemny? - spytał, zastanawiając się, czego jego bliźniaczka chciałaby się dowiedzieć. - Spoko gość, trochę przerąbane ma przez ten sekret - zamyślił się, by za moment unieść głos. - E.J., na co ci to wiedzieć? - zadał pytanie, wciąż posługując się szyfrem. Coś było na rzeczy, skoro Krukonka użyła tego właśnie sposobu.
C.J. Curtis
C.J. Curtis

Liczba postów : 89
Czystość krwi : półkrwi
Klasa : VI
Dołaczył : 14/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by E.J. Curtis Sro Gru 29 2010, 23:17

Wzrok czarnowłosej również, co rusz dyskretnie padał na plecy wciąż siedzącego przy szpitalnym łóżko nauczyciela, by podobnie jak brat, przez cały czas kontrolować czy aby na pewno nie słyszy ich tajemniczej wymiany zdań. Krukonka została postawiona w dość skomplikowanej sytuacji, ponieważ za nic w świecie nie wiedziała jak właściwie Adam wytłumaczył szkolnej pielęgniarce jej uraz ręki oraz powód znalezienia się w Skrzydle Szpitalnym. Mógł podać tysiące różnych, najrozmaitszych przyczyn, począwszy od zwyczajnej utraty równowagi, poprzez niechybne staranowanie przez tłum tańczących uczniów, a kończąc na upojeniu alkoholem, lecz żadna z nich nie była tą, którą znała Eulalie i mimo że praktycznie w ogóle go nie znała, szczerze wątpiła, by powiedział Autumn prawdę. Dlaczego? Ponieważ z całą pewnością nie było to nazbyt proste i logiczne, stąd szukała pomocy w rozwiązaniu owej zagadki u C.J.’a.
Cierpliwie oczekiwała aż bliźniak dosadnie zrozumie, co tak naprawdę chce mu przekazać. Nie ponaglała go, nie wykonywała nerwowych odruchów, nie patrzyła na C.J.’a z ciskającymi gromami w oczach. Aż wreszcie… Bingo! Wszystko ułożyło się w jego poplątanej główce tak jak powinno, a wywnioskowała to po wielkich, zdziwionych oczach Gryfona.
– Tak, tak. Właśnie ten ciemny. – kiwnęła głową potakująco, powtarzając za nim jego pytanie tyle że już w postaci twierdzącej odpowiedzi. W tym momencie w głowie dziewczyny zapaliło się jakieś niewielkie światełko, lampka nadziei, że jednak trafiła pod właściwy adres, ponieważ wszystko na to wskazywało. Dlatego też w przeciągu ułamka sekundy ton jej głosu stał się o wiele bardziej zaintrygowany, żądny dalszych wieści.
Spoko gość, trochę przerąbane ma przez ten sekret.
W tym momencie z ust czarnowłosej dziewczyny aż chciało się wydrzeć głośne, jedno jedyne słowo Wiedziałam!. Ci, którzy wątpią w działanie tzw. damskiej intuicji powinni, czym prędzej się nawrócić i zacząć jej ufać, bo jak się właśnie okazało, wciąż funkcjonowała.. Bezbłędnie funkcjonowała.
– Sekret? Jaki sekret? Adam coś ukrywa? Co to takiego? – niemalże natychmiast na niego naskoczyła zadając setkę pytań. O nie, teraz tak łatwo nie zrezygnuje ze swojego tajnego kontrwywiadu! Musi jej powiedzieć wszystko! Dosłownie wszystko! Uczucia E.J. zmieniały się niczym w kalejdoskopie – złość, ciekawość, zaniepokojenie, ekscytacja.
– Powiedzmy, że… Kieruje mną zwyczajną ciekawość. Póki co musi Ci to wystarczyć, proszę. – dodała, już niemalże całkowicie rezygnując z ich wiekowego już szyfru. Lada moment dziewczynie przyszedł na myśl pewien istotny fakt, do którego mógł dojść C.J. i wcale by mu się nie dziwiła. – Nie, braciszku. Nie wzdycham do niego po kątach, jeśli w tym momencie to sobie pomyślałeś. – cóż innego mógł wymyślić zatroskany braciszek, hm?
E.J. Curtis
E.J. Curtis
Prefekt naczelny

Liczba postów : 39
Klasa : VI
Dołaczył : 18/12/2010

Powrót do góry Go down

Sala z łóżkami Empty Re: Sala z łóżkami

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach