Gabinet nauczyciela OPCM

Niedzielny poranek. To ten fragment tygodnia, który równocześnie jest tak strasznie nudny i nieprzyjemny, ale także ma w sobie coś pięknego. Po długim prysznicu Blake już nawet nie czuł kaca po wczorajszej imprezie. Zresztą on rzadko miewał kaca. I dobrze, bo Blake, który kiepsko się czuje, to straszny Blake. Wystarczał choćby drobny ból głowy, aby powstawała konieczność trzymania się od niego z daleka. Na szczęście Blake był jak młody bóg. Co w sumie aż dziwne przy tym trybie życia. Zresztą mniejsza z tym. Teraz Blake siedział na wysokim fotelu przy biurku i patrzył przez okno na błonia. Lubił wiosnę. Oczywiście nie należał do tych osób, które zaczynają biegać jak głupie i śmiać się nie wiadomo z czego. Jednak nie da się ukryć, że promienie słoneczne poprawiają nastrój. Mężczyzna otworzył okno,. Aby móc lepiej delektować się pogodą. Oparł się wygodnie na fotelu, wyciągając nogi na biurku. Przeczesał dłonią swoje wciąż wilgotne włosy i odpalił papierosa. Blake nie był nałogowym palaczem. Skończył z tym już kilka lat temu. Ale nadal prawie zawsze miał przy sobie paczkę z której sporadycznie korzystał. W sumie samo palenie było przyjemne. Ale zapach jakim się przesiąka niezbyt mu odpowiadał. Spoglądając w okno Blake zaczął myśleć o przyszłości. W sumie planował przecież uczyć tutaj tylko przez rok, a później… No nie wiadomo co później. Nadal nie wiedział. Ale praca w szkole okazała się być na tyle przyjemna, że może zost5anie tu jeszcze rok. Zobaczymy. Na razie ma czas. Na początku wakacji oświadczy McGonnagall, co postanowił w tej kwestii.