Nowe pokolenie bohaterów
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Salon

2 posters

Go down

Salon Empty Salon

Pisanie by Deborah Edelheid Wto Sty 04 2011, 21:51



Salon Iafrsf048maczmniejszacz


Ostatnio zmieniony przez Deborah Edelheid dnia Wto Sty 04 2011, 23:52, w całości zmieniany 1 raz
Deborah Edelheid
Deborah Edelheid

Liczba postów : 20
Wiek : 35
Czystość krwi : Czysta
Dołaczył : 02/01/2011

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Julian Edelheid Wto Sty 04 2011, 22:21

Czas mijał nieubłaganie. Minuty zamieniały się w godziny, godziny w dni, dni w miesiące, a miesiące w lata... Nim zdołał się obejrzeć, jego ukochana córeczka Juliet obchodziła piąte urodziny, choć dopiero co trzymał swoje nowonarodzone dziecko w ramionach, zastanawiając się, czy będzie dobrym ojcem. Choć zdawało się, że zaledwie wczoraj poprosił o rękę Deborah i zaprowadził ją do ołtarza, już niedługo mieli obchodzić szóstą rocznicę ślubu. Czas brutalnie przemykał pomiędzy palcami, pozostawiając mu nic więcej, ponad wspomnienia umieszczone na granicy jawy i snu. Lecz gdzie są niegdysiejsze śniegi... jak pisał Villon w swoim Testamencie. Jednakowoż trudno odnosić się do tak zacnego poety, którego Julian cenił za inne utwory (zwłaszcza te, powiązane z domami publicznymi we Francji, dostarczające mu pewnego rozdzaju wytchnienia od codziennej rutyny), opisując kwestię tak często poruszaną nie tylko przez wieszczów, ale również prostych ludzi.
Z pracy wrócił wyczerpany. Utrzymywanie rodziny okazało się o wiele trudniejsze, niż sądził na początku. Choć w czasach szkolnych marzył mu się los prawdziwego poety, artysty topiącego smutki w kieliszku absyntu, teraz kiedy miał pod swą opieką dwie cudne kobiety, skupił się na prozaicznych czynnościach, którymi niegdyś gardził. Szczerze nienawidził popołudniowych zmian, gdyż wracał do domu późnym wieczorem, nie mogąc nacieszyć się towarzystwem córki jedynaczki, smacznie śpiącej od kilku godzin.
Z typową dla siebie nonszalancją opadł na sofę w salonie, by wreszcie móc zmrużyć powieki i zaznać chwili wytchnienia.
Julian Edelheid
Julian Edelheid

Liczba postów : 7
Wiek : 36
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 30/12/2010

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Deborah Edelheid Wto Sty 04 2011, 22:40

Rzeczywistość jest brutalna, prawda?
W szkole każdy z nich marzył o wielkiej karierze, przygodach i wspaniałym życiu. Po opuszczeniu bezpiecznych murów Hogwartu i pierwszych samodzielnych krokach w dorosłym świecie, młodzi czarodzieje spadali z chmur na twardy beton, boleśnie obijając swoje szlachetne, do tej pory chronione przez rodziców, cztery litery.
I tak przyszli poeci stawali się typowymi urzędnikami, a sławne sopranistki zabawiały niewymagającą publikę w podrzędnym klubie, gdzie nikt nie jest w stanie docenić ich talentu, zajęty swoim kuflem piwa.
Jeśli spojrzeć na te sześć lat, które mieli już za sobą, można stwierdzić, że ich losy nie potoczyły się znowuż tak źle. Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę, że mieli raptem po szesnaście lat, gdy zderzyli się rzeczywistością i zostali zmuszeni, do przygotowania się na rodzicielstwo.
Stać ich było na własne, całkiem ładne mieszkanko w stosunkowo dobrej dzielnicy, oraz utrzymanie małego dziecka. Fakt, że biedny Julian zaharowywał się na śmierć, aby utrzymać córeczkę, a Deborah ledwie nadążała z pracami domowymi i obowiązkami matki, ale tych kilka wad nijak się miało do radości, jaką oboje dzielili widząc, że mała Juliet wyrasta na wesołą i inteligentną dziewczynkę.
Debbie była w pokoju małej, gdy jej uszu dotarł cichy trzask zamykanych drzwi wejściowych, co ni mniej nie więcej, oznaczało przybycie Juliana. Okrywszy Juliet kołdrą, dziewczyna wyszła na palcach z pokoju, przymykając za sobą drzwi. Męża znalazła w salonie, jak się tego spodziewała. Po cichu podeszła do niego i kucnęła, czule całując go w skroń i gładząc wierzchnią stroną dłoni policzek.
- Przynieść ci coś? - spytała szeptem, z uśmiechem przyglądając się Julesowi. Sama była równie zmęczona co on, ale przecież należało spełnić wszelkie obowiązki żony, prawda?
Deborah Edelheid
Deborah Edelheid

Liczba postów : 20
Wiek : 35
Czystość krwi : Czysta
Dołaczył : 02/01/2011

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Julian Edelheid Wto Sty 04 2011, 23:17

Rzeczywistość niewiele miała wspólnego z marzeniami, snutymi przez niedoświadczonych natolatków, którzy nie wiedzieli, jak wygląda prawdziwe życie poza murami Hogwartu czy z dala od opiekuńczych rodzicielskich skrzydeł. Pełni optymizmu, werwy i chęci działania, typowych dla burzliwego życia młodych ludzi, nagle wpadali w szarą rutynę, by wręcz w brutalny sposób przekonać się jak trudno jest zarobić na chleb czy choćby samemu wykonać tak prozaiczną czynność jak pranie czy prasowanie. To, co niegdyś było im poddawane pod nos przez co mylnie zostało uznane za coś banalnego i niegodnego uwagi, nagle zaczynało władać ich życiem, niwecząc szumne marzenia i wskazując właściwe miejsce w szarym rzędzie realizmu.
Julian nigdy nie myślał, że tak właśnie skończy się jego życie. Przede wszystkim, nie planował ustatkowania się i założenia rodziny; z charakteru był lekkoduchem i znacznie łatwiej przychodziło mu zdobywanie względów wielu niewiast, niż ich utrzymanie w przypadku jednej. Nie narzekał, choć zdecydowanie nie w ten sposób wyobrażał sobie własną przyszłość - bo gdzież się podziała jego zasłużona samotność, wieczna pogoń za wiatrem i chęć podzielenia losów wielkich artystów? Jednakże jak się okazało, mała Juliet szybko stała się jego największym szczęściem i jedyną osobą, którą pokochał równie mocno, co samego siebie, jeśli nawet nie mocniej.
Usłyszał kroki, jednakże nie miał siły by podnieść powieki. Szybko poczuł delikatny dotyk jej dłoni i przelotny pocałunek, który wyrwał go z melancholijnej zadumy.
- Nie trzeba, moja droga - odparł powoli otwierając oczy i lustrując wzrokiem sylwetkę żony. W tej chwili miał ochotę jedynie na gorącą kąpiel w pianie i kojący sen. Nie odczuwał nurtującego głodu czy pragnienia, by móc odpowiedzieć twierdząco na jej prośbę. - Nie śpisz jeszcze? - zapytał z zatroskaniem, przyciągając ją do siebie.
Julian Edelheid
Julian Edelheid

Liczba postów : 7
Wiek : 36
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 30/12/2010

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Deborah Edelheid Wto Sty 04 2011, 23:40

Akurat pranie i prasowanie, to nie tak trudne zajęcia domowe. Deborah od jedenastego roku życia zmuszona była do nauki, wpierw prostych, a z czasem trudniejszych zadań domowych. Sprzątać, prać i gotować nauczyła się jeszcze zanim zdała owutemy, zatem w przeciwieństwie do Juliana, w jakimś stopniu była świadoma tego, co ją czeka. Nie przewidziała jednak, że utrzymanie własnego domu, oraz wychowanie dziecka jest aż tak męczące i jest w stanie pozbawić jej całej energii życiowej. Dopiero w momencie, gdy przekonała się na własnej skórze, jak to jest mieć własną rodzinę, zaczęła doceniać pracę i wkład jej rodziców w jej wychowanie.
- Nie śpię, czekałam na ciebie. - mruknęła, opierając ciążącą jej nieznośnie głowę na piersi mężczyzny. Nie była to cała prawda, ale Debby widząc stan swojego męża, nie miała zamiaru prawić mu teraz morałów o nie rozpieszczaniu córki, która później za nic w świecie nie chce się położyć do łóżka i dać uśpić, mimo iż oczęta jej się kleją, a główka co i rusz opada na drobną pierś. Nie, porozmawia z nim o tym kiedy indziej. Może wtedy, gdy nie będzie wyglądał jak cień dawnego Juliana Edelheida.
Po sześciu latach Deborah zdążyła poznać męża na tyle dobrze, by, jak przystało na dobrą żonę, przewidywać jego pragnienia.
Wodę na kąpiel wstawiła kwadrans wcześniej, i teraz w całej łazience unosił się już słodkawy zapach płynu do kąpieli, a wanna tylko czekała, aż ktoś zanurzy się w odmętach gorącej wody i wolno znikającej pianie.
Zresztą, nawet jeśli Julian nie miałby teraz ochoty na kąpiel, marzyła o tym także Debbie, więc woda raczej nie miałaby okazji się zmarnować.
Uprzedzając jego następne słowa, dziewczyna uniosła leniwie głowę i powiedziała:
- Napuściłam do wanny gorącej wody. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i będziesz towarzyszył w kąpieli? - nie miała siły czekać, aż Jules zwolni jej łazienkę. Zwłaszcza, że to mogło trwać w nieskończoność.
Poza tym wspólne kąpiele zawsze były przyjemniejsze.
Deborah Edelheid
Deborah Edelheid

Liczba postów : 20
Wiek : 35
Czystość krwi : Czysta
Dołaczył : 02/01/2011

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Julian Edelheid Pią Sty 07 2011, 18:44

Takowe stwierdzenie przychodziło łatwo tylko wtedy, gdy rodziciele od najmłodszych lat wpajali je do głów swych pociech. W przypadku tak rozpieszczonych arystokratów jak Julian, za którego wszystkie prace domowe, włącznie z odrabianiem lekcji do Hogwartu, wykonywały skrzaty. Były Gryfon nigdy nie posiadał ani obowiązków, ani świadomości znaczenia terminu praca, dopóty okoliczności nie zmusiły go do założenia własnej rodziny; w dodatku zdawał sobie sprawę iż nie może narzekać - nie wiedział, co zrobiłby bez swej ukochanej żony, która dbała o dom i o ich pięcioletnią córeczkę, podczas gdy on w największych męczarniach zarabiał pieniądzę. Reklama poetyki, magiczne wydawnictwo... skąd u niego w ogóle taki pomysł? Czyżby sądził, że da mu to okazję do czytania perełek literatury, odkrywania nowych talentów na skalę Byrona czy Verlaine i umożliwienia im zaistnienia na scenie literatów? W rzeczywistości zmuszony był do przerzucania przeciętnych wypocin, pozbawionych wyczucia i smaku, do udawania, że są to dzieła najwyższej klasy wciąż pozostawając w zamknięciu swej wrażliwości i megalomanii.
- Och, milady, ileż to już razy powtarzałem ci, iż jest to niepotrzebne? - westchnął, by pocałować w czoło - Wiesz, że moja zmiana kończy się późno, a ty już przysypiasz na siedząco - powiedział miękko, równocześnie zakładając kosmyk jej włosów za ucho. Jak mógł nie rozpieszczać swej córki? Wszak mała Juliet była jego całym światem i wprost uwielbiał kłaść ją spać i czytać jej do poduszki dzieła największych artystów; cóż miał poradzić, że kiedy matka próbowała ją uśpić wręcz plebejskimi bajkami, dziewczę czekało na ojca? O swą żonę dbał równie mocno, utwierdzając ją w przekonaniu że stanowi dlań jedyną i najważniejszą kobietę. Rozpieszczał, stawiał na piedestale... zawsze kiedy nie znajdował się na cienkiej granicy pomiędzy jawą a snem, podczas gdy jego ciało ze zmęczenia nie odmawiało posłuszeństwa.
- Wybacz, kochanie, nie dzisiaj - westchnął ciężko i pochylił się, by w ramach zadośćuczynienia ucałował ją namiętnie w rozchylone usta - Jednakowoż, gorąca woda nie powinna się zmarnować, wykąp się, a ja w tym czasie zrobię sobie herbaty i chwilę poczytam. Po tych herezjach, które towarzyszyły mi całego dzisiejszego dnia, Zola dobrze mi zrobi.
Julian Edelheid
Julian Edelheid

Liczba postów : 7
Wiek : 36
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 30/12/2010

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Deborah Edelheid Nie Sty 09 2011, 13:26

Zapewne, gdyby nie fakt, iż Deborah zaznajomiona była z prowadzeniem domu, a jej matczyne instynkty działały sprawnie, Julian zginąłby marnie poprzez śmierć głodową, albo z powodu braku czystych, wyprasowanych koszul. No, może nie byłoby aż tak źle, ale w domu zapewne nie panowałby taki porządek, a jedzenie zamawiałby z chińskiej knajpy za rogiem.
- Możesz to powtarzać i dwa razy dziennie, a i tak będę czekać, i ni jak mnie nie przekonasz, że to bezsensowne. - odparła stanowczo, marszcząc brwi w zamyśleniu. Codziennie czekała aż do powrotu Juliana, ponieważ obawiała się, że któregoś dnia może nie wrócić. Nie, żeby podejrzewała go o możliwość dezercji! Po prostu bała się, że coś może mu się stać. Być może zbyt mocno się zamartwiała, ale nic na to nie można było poradzić.
Plebejskimi bajkami? Z całym szacunkiem, ale bajki opowiadane przez Deborah należały do jednych z najstarszych, zarówno mugolskich, jak i czarodziejskich baśni, które każdy rodzic przekazywał swoim dzieciom. Nie była to wyszukana poezja, ale zdaniem Debby pięciolatka była za młoda na taką literaturę. Nawet nie rozumiała jej treści! Baśnie były dla niej odpowiedniejsze i bardziej pouczające.
- Jak sobie życzysz. - mruknęła, wysuwając się z julianowych objęć. - Tylko nie siedź zbyt długo, proszę.
To powiedziawszy, Debby pożegnała się i, zgodnie z zaleceniem męża, ruszyła do łazienki z zamiarem wzięcia długiej kąpieli.
Deborah Edelheid
Deborah Edelheid

Liczba postów : 20
Wiek : 35
Czystość krwi : Czysta
Dołaczył : 02/01/2011

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Julian Edelheid Sro Sty 12 2011, 19:56

Z dwojga złego, chyba preferowałby śmierć z głodu. Wszak nawet pomimo upływu lat, wciąż nadmiernie troszczył się o swój wygląd; choć żona nieustannie powtarzała mu, że zdecydowanie woli go w niedbałej fryzurze, zazwyczaj przytakiwał ugodowo przy przejść do drugiego pokoju i doprowadzić swoją powierzchowność do perfekcyjnego stanu. Wciąż wydawał niebotyczne sumy na idealnie skrojone spodnie, swetry czy kamizelki, a ich budżet zdawał się być nadszarpnięty jeszcze bardziej, gdyż prawie dwukrotnie tyle poświęcał na potrzeby swojej ukochanej córeczki. Ale czy ktoś kwestionuje, że mała Juliet jest najlepiej ubraną pięciolatką w całej Wielkiej Brytanii, a jej tatuś staje na głowie, by spełnić każdą jej zachciankę, nie zważając na nieustanne kazania żony, jakoby rozpieszczał swą jedynaczkę?
- Mój uparciuch - zaśmiał się, całując ją delikatnie w rozchylone usta. I już wiadomo, po kim ich córka odziedziczyła upartość; cóż z tego, że oczy Deborah niebezpiecznie się kleiły, a ona sama wyglądała jakby marzyła jedynie o ciepłej pościeli - wolała czekać na jego powrót. Poniekąd było to nawet miłe, gdyż Julian odczuwał potrzebną do własnej egzystencji dawkę afirmacji, jednakże chyba preferował, gdy pani Edelheid była wspana.
Obawy, która każda matka odczuwa w stosunku do swego dziecka. Jednakże ona nie była jego rodzicielką, a żoną i nie mógłby pojąć, skąd biorą się u niej takie uczucia. Dezercja nie leżała w jego naturze, zupełnie nie wspominając już o tym, że uwielbiał swoją małżonkę i małą Jules, przez co nawet gdyby chciał, nie potrafiłby ich opuścić.
Nie widział żadnej warstwy pouczającej w infantylnych bajkach pokroju Czary Mary, czy jakkolwiek inaczej ta bajka się nazywała. Skaczące kociołki, wycinanie sobie serca... magiczne bajki w gruncie rzeczy też nie były odpowiednie dla dzieci. Przecież on sam nigdy nie czytał jej ukochanej przez siebie twórczości Byrona czy Rimbaud, ani z bólem serca nawet poezji. Jeśli podsuwał jej literaturę, to małymi kroczkami: Olivera Twista, Podróże Guliwera, Trzech Muszkieterów. Dobry początek jest najważniejszy.
- Obiecuję - uśmiechnął się, sięgając po "Wszystko dla pań" Zoli. Deborah zniknęła w łazience, a on przeczytawszy zaledwie kilka stron westchnął cicho i wciąż dzierżąc w dłoniach książkę, ruszył do kuchni. Zaledwie kilkoma ruchami różdżki przygotował herbatę dla siebie i gorącą czekoladę dla żony, by szybko przenieść się do łazienki, lewitując tuż przy sobie dwie filiżanki. Usiadł w wilklinowym fotelu, przyglądając się zamyślonej żonie, by po krótkiej chwili namysłu, posłać w jej stronę kubeczek. - Jak ci minął dzień, najdroższa? - zapytał, wyrywając ją z zadumy i przygotowując się psychiczne na kolejne upomnienie, że nie powinien tak się zakradać.
Julian Edelheid
Julian Edelheid

Liczba postów : 7
Wiek : 36
Czystość krwi : czysta
Dołaczył : 30/12/2010

Powrót do góry Go down

Salon Empty Re: Salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach